- W ostatnich latach remontowaliśmy etapami nasz dom i mieliśmy plany jego rozbudowy, aby dzieci miały lepsze warunki do życia – mówi Anna Śleszyńska, matka trójki dzieci. - W poniedziałek po godzinie piętnastej świat nam się zawalił. Wszyscy ciągle mamy przed oczami języki buchających płomieni. Pożar bardzo przeżyły dzieci.
Pomimo szybkiej akcji gaśniczej dziesięciu jednostek straży pożarnej w ciągu godziny pożar zniszczył dom i mienie - cały dorobek życia rodziny Śleszyńskich. Ogień zabrał wszystko, na co rodzina pracowała latami. Łukasz i Anna Śleszyńscy – rodzice 3-letniego Franka, 6-letniej Anity i 7-letniego Aleksandra oraz babcia Jadwiga zostali bez dachu nad głową.
Prawdopodobnie przyczyną pożaru było zwarcie w instalacji elektrycznej na poddaszu, które błyskawicznie rozprzestrzeniło się na cały dom. Spłonęła konstrukcja dachu i stropu, uszkodzenia były na tyle poważne, że budynek nie nadawał się do remontu. Trzeba odbudować go na nowo.
Dzięki pomocy burmistrza Tykocina Mariusza Dudzińskiego rodzina po pożarze zamieszkała w domku należącym do Dworku nad Łąkami.
- Wypłaciliśmy już państwu Śleszyńskim zasiłek okresowy i przekazaliśmy wsparcie finansowe na zakup żywności - mówi Cecylia Zalewska, kierownik Miejsko - Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Tykocinie. - Ta rodzina znalazła się w tragicznej sytuacji. Dlatego burmistrz wyznaczył dla niej lokal zastępczy, który teraz remontujemy.
Sąsiedzi bliżsi i dalsi natychmiast przyszli z pomocą pogorzelcom. Kilkunastu mężczyzn pracowało przy rozbiórce zgliszczy.
- Ci ludzie przeżyli tragedię, to jak mógłbym nie pomóc - mówi pan Edmund, który z zawodu jest budowlańcem.
Większość pracujących na zgliszczach przy rozbiórce domu nie ma kontaktu z budowlanką, ale tutaj każda para rąk jest przydatna.
- Ja jestem pomocnikiem, ale każdy coś może zrobić - mówi Tadeusz Tyborowski z pobliskiej wsi Hermany. - W takiej sytuacji trzeba pomóc. U mnie też kiedyś był pożar, to wiem co znaczy stracić dom.
Mężczyźni zapowiadają, że jak będą materiały do budowy domu to stawią się do pracy.
- Tyle pracy już włożyliśmy tutaj w remonty i w części wymieniliśmy instalację elektryczną - mówi pani Anna, która ze smutkiem i łzami w oczach patrzyła na kolejną rozbieraną ścianę. - To był nasz dom, w którym tworzyliśmy szczęśliwą rodzinę, a ogień strawił go.
Siedmioletni Aleksander też stał smutny: - Już nie ma naszego domku - mówiąc to, odwrócił się i poszedł w stronę stodoły.
Państwo Śleszyńscy mają 16-hektarowe gospodarstwo, nastawione głównie na hodowlę koni.
- Pracowaliśmy i pomalutku remontowaliśmy dom, a teraz zostaliśmy z niczym - mówi pan Łukasz. - Wszyscy jesteśmy przybici. Jak wytłumaczyć trzyletniemu dziecku, że już nie ma jego łóżeczka - bo wczoraj wieczorem chciał tak bardzo wrócić do domu i spać w swoim łóżeczku, że już nie ma jego zabawek, które się spaliły?
Tragedia rodziny wstrząsnęła wieloma osobami, które oferują pomoc - żywność, sprzęty do domu.
Teraz najbardziej tej rodzinie potrzebne jest wsparcie finansowe na materiały budowlane (i oczywiście materiały), aby można było zacząć wszystko na nowo, tzn. wybudować nowy dom i próbować zapomnieć o buchających płomieniach.
W środę ruszyła w internecie zbiórka na rzecz odbudowy domu 6-osobowej rodziny. Wierzymy, że dzięki ludziom dobrej woli i otwartym sercu rodzinie Śleszyńskich uda się odbudować dom.
Zakaz krzyży w warszawskim urzędzie. Trzaskowski wydał rozporządzenie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?