Skandal u wrót rezerwatu

To skandal, gdyż inwestycja, która znalazła się w projekcie planu zagospodarowania przestrzennego gminy Białowieża może przyczynić się do wymarcia wielu gatunków ptaków i owadów, przekreśli też walory krajobrazowe, które przyciągają do Polski turystów z całego świata. Oznacza bowiem, że na tereny objęte ochroną wjedzie ciężki sprzęt budowlany, który na długie lata zakłóci delikatny ekosystem parku. W wielkim niebezpieczeństwie znajdą się m.in. znikające już w Polsce motyle z rodziny rusałek i objęte ścisłą ochroną orliki krzykliwe.
A wszystko to przez interesy kilku właścicieli działek, leżących między Parkiem Pałacowym a rezerwatem ścisłym, którzy najwidoczniej, mimo protestów ekologów i opinii publicznej, nie chcą zaakceptować tego, że ich interes jest mniej ważny niż losy światowego dziedzictwa.
- Nieprzemyślana zabudowa tej polany jest niedopuszczalna. Władze gminy powinny się raczej zastanowić jak pomóc mieszkańcom w ubieganiu się o rekompensaty ze Skarbu Państwa, niż planować zabudowę w tym miejscu. Zwłaszcza, że na południu gminy jest trochę miejsca, gdzie można stawiać domy bez szkody dla przyrody - komentuje Józef Popiel, dyr. Białowieskiego Parku Narodowego.
Ale władze gminy nic złego w projekcie nie widzą, usprawiedliwiając jego kształt "świętym prawem własności".
- Stworzyliśmy taki projekt, gdyż wpłynęło do nas ponad 200 wniosków od mieszkańców o zagospodarowanie terenów rolnych. Oni muszą gdzieś mieszkać - mówi Anna Bajko, wójt Białowieży. - A projekt będzie jeszcze zmieniany - dodaje niezwłocznie.
Co ciekawe, większość mieszkańców gminy nic o projekcie zabudowy nie wie. Nie chcą się jednak wypowiadać o próbach zablokowania zabudowy polany przez władze parku, które w swej walce nie są osamotnione. Już dziś BPN w swych działaniach ma poparcie m.in. Państwowej Rady Ochrony Przyrody, Komitetu Ochrony Przyrody PAN, a także Wojewódzkich Konserwatorów: Przyrody i Zabytków.