W poprzednim sezonie bielski zespół zajął piątą pozycję. Latem ubiegłego roku trener Kamil Zakrzewski twierdził, że kolejne rozgrywki mają pokazać, którzy koszykarze podołają trudom walki o I ligę. O awansie na zaplecze ekstraklasy w Bielsku mówi się na poważnie, odkąd rozpoczęła się budowa hali, która spełniałaby wymogi tej klasy rozgrywkowej. Obiekt ma powstać jeszcze w tym roku. Ale w nowych rozgrywkach Turowi nie układało się od początku. Już podczas kontraktowania zawodników były kłopoty.
– Byliśmy bardzo blisko podpisania umowy z Aleksem Szczerbatiukiem, który zachował się bardzo nieprofesjonalnie – twierdzi Zakrzewski. – Podczas, gdy już w mediach można było przeczytać, że trafi do Żubrów Białystok on cały czas nas zapewniał, że będzie grał u nas. No i niestety praktycznie tuż przed ligą musieliśmy szukać nowego rozgrywającego. Wybraliśmy Rafała Piesio. Ale z nim był problem, bo ze względu na pracę mógł do nas przyjeżdżać co najwyżej na dwa treningi w tygodniu. A rozgrywający to taka pozycja, gdzie zawodnik musi z drużyną przebywać jak najwięcej. Inna sprawa, że zaraz na początku Rafał Piesio doznał kontuzji kolana, a potem palców dłoni.
Bądź na bieżąco. POLUB NAS na Facebooku:
Urazy dokuczały nie tylko rozgrywającemu. Kontuzje na długo z gry wykluczyły także kilku innych koszykarzy.
– Tomasz Pisarczyk na początku sezonu narzekał na ból pleców i praktycznie dokuczały mu przez całe rozgrywki – opowiada Zakrzewski. – Oczywiście on w miarę możliwości grał, trenował, ale przy tym bólu nie czuł się komfortowo. A trzeba zaznaczyć, że w poprzednim sezonie ten doświadczony koszykarz był naszą opoką.
Natomiast na początku roku wypadli jeszcze Łukasz Kuczyński (problemy z okiem) i Eryk Zielinko (kontuzja kolana).
– Chyba nie trzeba nikomu wyjaśniać ile dla naszej drużyny jest wart Łukasz Kuczyński – mówi Zakrzewski. – Okulista mówił, że przy wysiłku jego stan może się pogarszać i trudno było oczekiwać, aby ryzykował zdrowie. Owszem w końcówce wrócił, ale brak treningu był bardzo widoczny. Z kolei Eryk to taki dobry duch drużyny, nie tylko na boisku, ale i w szatni. Po kontuzji kolana dopiero teraz wraca do treningu. Tak więc nasza sytuacja im dalej w sezon była coraz gorsza. Dodać jeszcze trzeba urazy Marcina Marczuka.
Oczywiście kontuzje odbiły się na wynikach. Początek zmagań nie był jeszcze najgorszy. Tur między innymi wygrał z AZS Kielce, czy Rosą Sport Radom, czyli drużynami, która zakwalifikowały się do ósemki i teraz przygotowują się do play–off. Dramat zaczął się w połowie grudnia. Bielszczanie przegrali na wyjeździe z rezerwami Legii Warszawa, a potem było jeszcze siedem kolejnych porażek, które zamknęły drużynie drogę do play–off.
– Gdyby wszyscy byli zdrowi to śmiało moglibyśmy rywalizować z najlepszymi w tej grupie – twierdzi Zakrzewski. – Ale niestety w tej sytuacji wypadliśmy poniżej oczekiwań.
Co dalej z drużyną i trenerem Zakrzewskim jeszcze nie wiadomo. Zarząd klubu ma podjąć decyzje pod koniec marca.
– Mamy okres roztrenowania do końca marca i wtedy chyba trzeba spodziewać się decyzji zarządu – tłumaczy Zakrzewski. – Ja chciałbym dalej trenować tą drużynę i udowodnić niektórym osobom, że potrafię. Ale też trzeba powiedzieć w jak trudnej sytuacji jesteśmy. Trudno nam rywalizować o zawodników z białostockimi Żubrami, które także walczą o awans. Trudno także dobrego zawodnika ściągnąć z Warszawy, czy okolic, bo przecież tam teraz także są aż trzy kluby w II lidze. Natomiast samymi wychowankami awansu raczej nie wywalczymy. Moim zdaniem drużyna potrzebuje czterech dobrych zawodników.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?