Kiedy dzisiaj wieczorem Lewandowski zasiądzie przed telewizorem, by obejrzeć mecz Wisły z Panathinaikosem, wrócą wspomnienia. W 1996 roku sam grał w Atenach. Legia walczyła w stolicy Grecji o awans do półfinału Ligi Mistrzów. W pierwszym spotkaniu w Warszawie było 0:0.
Oby sędzia wytrzymał
- I ten wynik zadecydował - opowiada Lewandowski. - Nie mieliśmy żadnej zaliczki. Na dodatek zostaliśmy wykartkowani przez sędziego. Chyba już w 15 minucie z boiska wyleciał Marcin Jałocha. Przegraliśmy 0:3. Teraz też boję się o sędziowanie. Greccy kibice potrafią stworzyć prawdziwe piekło. Mam nadzieję, że presję wytrzymają piłkarze Wisły. Ale oby emocjom nie dał się ponieść arbiter.
Właśnie sędziowania i fanatycznego dopingu obawia się były "legionista". - Czasami arbiter w takiej atmosferze przymyka oko na nieczyste zagrania gospodarzy. Trzeba się z tym liczyć. No i ci kibice. Zdecydowanie dwunasty zawodnik "Koniczynek". Na naszym meczu było ze sto tysięcy ludzi. Graliśmy wtedy na stadionie olimpijskim. To niezapomniane przeżycie.
Tylko spokojnie
Legia popełniła wtedy dużo błędów. Jak mają ich dzisiaj uniknąć piłkarze Wisły? Radzi Lewandowski: - Tylko spokój. To Panathinaikos ma się denerwować. Nie można wdawać się w dyskusje z arbitrem, nie dać się prowokować rywalom. Wisła musi grać swoje. Podstawa to szczelna defensywa. Najważniejsze, żeby w pierwszej fazie meczu nie stracić bramki.
Opiekun trzecioligowej Mlekovity podkreśla także, że krakowianie muszą mieć w świadomości fakt, że wcale nie są gorszym zespołem od Greków. Nie mogą się przestraszyć wielkich nazwisk i atmosfery panującej na stadionie.
- W tamtym meczu Legii z Panathinaikosem, kiedy Maciek Szczęsny wyszedł na rozgrzewkę poszedł na prawą stronę boiska. Dołączyliśmy do niego. Potem z szatni wyszli Grecy i podążyli w tym samym kierunku. Chcieli nas przegonić. Rozgrzewka na prawej stronie to dla nich jakiś tam przesąd. Ale myśmy nie dali się zakrzyczeć. Nie miało to żadnego znaczenia, bo Panathinaikos i tak wygrał. Mówię jednak o tym, żeby podkreślić, że w takich spotkaniach liczą się szczegóły. Tu gra zaczyna się już przed gwizdkiem sędziego. W żadnym elemencie nie można dać po sobie poznać strachu. Nie ma się zresztą czego bać. To są tylko ludzie i wcale nie grają lepiej w piłkę od Polaków - Lewandowski dodaje otuchy "wiślakom".
Sam liczy na awans naszego zespołu do Ligi Mistrzów. - Wierzę w Wisłę i dobrą rękę trenera Jerzego Engela. We wtorek stawiam na "Białą Gwiazdę".
Krzysztof Sokólski
Rafał Boguski (zawodnik ŁKS-u Łomża, niedawno podpisał kontrakt z Wisłą): - Kiedy przed tygodniem trenowałem z Wisłą wszystkie zajęcia były podporządkowane meczowi w Atenach. Jerzy Engel zwracał uwagę na dokładność podań. Mówił, że w tym spotkaniu dużo będzie pojedynków "jeden na jeden". Dlatego na treningach mieliśmy wiele gierek na małej przestrzeni. Ćwiczyliśmy także różne warianty ataku pozycyjnego. Trzymam kciuki za Wisłę. Będzie ciężko. Stawiam na minimalną porażkę, ale awans dzięki zaliczce z pierwszego meczu.**
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?