Blond czupryna i niebieskie oczy nie zostawiają złudzeń. 22-letnia dziewczyna to typowa Skandynawka. Pochodzi z północy Norwegii, więc nawet nasza sroga zima jej niestraszna i przy temperaturze -10 stopni nie czuje potrzeby zakładania czapki. Sporty zimowe, zakochanej w piłce dziewczynie, też są bardzo bliskie.
- Uprawiam narciarstwo biegowe, alpejskie i telemark, taką naszą specjalność. To zjazd na nartach, tylko właśnie w pozycji telemarku, w jakiej lądują skoczkowie. To pozwala na skręty - mówi Henriette. - Na łyżwach też czasem jeżdżę. W Białymstoku dwa razy wybrałam się na lodowisko, ale muszę przyznać, że nie jestem w tym dobra.
Od piątku Norwegię opanuje olimpijskie szaleństwo. 4 lata temu to państwo wygrało klasyfikację medalową w Salt Lake City, zdobywając 25 krążków: 13 złotych, 5 srebrnych i 7 brązowych.
- To zimowy kraj, więc oczywiście sporty zimowe są popularniejsze niż letnie. Igrzyska cementują cały naród. Wszyscy kibicują naszym sportowcom - mówi Johansen. Gdy pytamy o faworytów, wymienia: biatlonistę Ole Einara Bjoerndalena ("narodowy bohater"), skoczka Roara Lyokelsoya ("jest w dobrej formie"), alpejczyka Kjetila Andree Amodta ("jeden ze starszych gości"). Najbliższa sercu jest jej natomiast koleżanka Bjoerndalena po fachu - Liv Grete-Poiree.
- Ona jest zawsze taka uśmiechnięta i sympatyczna - mówi Henriette.
Spośród wszystkich zimowych sportów najbardziej popularne jest jednak w Norwegii bieganie. Może dlatego, że wszyscy je uprawiają. Henriette wspomina igrzyska w Lillehammer, gdy gospodarze dopingowali nie tylko swoich biegaczy, ale także zaprzyjaźnionego Kazacha Władimira Smirnowa.
Piłkarka śledzi występy polskich sportowców. Cieszyła się m.in. z mistrzostwa Europy naszych siatkarek. Ale, co chyba nie dziwi, o naszych zimowych bohaterach wie niewiele.
- Zanim przyjechałam do Polski, słyszałam o Adamie Małyszu. Pytałam znajomych o innych sportowców, ale nie byli w stanie nic mi powiedzieć. Wiem, że macie chyba obiecującego, młodego skoczka - mówi Henriette, mając zapewne na myśli Kamila Stocha.
A biegaczka Justyna Kowalczyk? - pytamy.
- O niej nie słyszałam. Ale teraz będę śledzić z uwagą jej starty w Turynie - obiecuje Norweżka.
Henriette, choć w Białymstoku jest krótko, słyszała też o naszych rodzimych sportowcach... - Jest taki klub, Jagiellonia. Jej piłkarze grają w żółto-czerwonych barwach. Oni chyba już są w ekstraklasie, nieprawdaż?
Miłosz Karbowski**
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?