Montreal to niewątpliwie jedno z ulubionych miejsc na świecie dla Natalii Maliszewskiej. To właśnie tam w 2015 roku zajęła drugie miejsce w Pucharze Świata na dystansie 500 metrów. Była tym samym pierwszą Polką, która stanęła na podium na zawodach tej rangi. W tym sezonie miasto w Kanadzie znowu okazało się szczęśliwe dla 22–letniej specjalistki od toru krótkiego. Młodsza z sióstr Maliszewskich podczas mistrzostw świata w pięknym stylu pokonywała kolejne biegi na swoim koronnym dystansie 500 metrów. Dotarła aż do finału, gdzie przegrała tylko z zawodniczką z Korei Południowej Minjeong Choi.
– Ten medal to spełnienie moich marzeń i ukoronowanie ciężkiej pracy – powiedziała wczoraj zawodniczka na spotkaniu z prezydentem Białegostoku, Tadeuszem Truskolaskim. – Dedykuję go mojej mamie i babci. Wydaje mi się, że zasłużyłam na niego. Ten medal to cała moja praca. A jeżeli chodzi o Montreal to po raz drugi piszę tam historię. To jest to miasto do którego lubię wracać. Jak jechałam na mistrzostwa nie chciałam zapeszać i nie mówiłam nikomu, że czuję tam dobrą energię.
Zawodniczka białostockiej Juvenii ma także w dorobku medal mistrzostw Europy, ale w tej imprezie jako pierwsza medalistką została starsza z sióstr Maliszewskich – Patrycja, która w tym sezonie wróciła do ścigania po ciężkiej kontuzji.
– Wierzę, że Patrycja wróci do swojej dobrej dyspozycji i jeszcze razem wystartujemy na Igrzyskach Olimpijskich – mówi Natalia.
I właśnie medalu z igrzysk brakuje w kolekcji najbardziej utytułowanej zawodniczki polskiego short tracku. Kilka tygodni temu w Pjongczangu Maliszewska na 500 metrów zajęła jedenaste miejsce, co jest także najlepszym wynikiem Polki.
– Forma na mistrzostwach świata nie była wyższa niż w Pjongczangu tylko po prostu taki jest nasz sport – twierdzi Maliszewska. – Nie każdy bieg jest równy. Na igrzyskach w ćwierćfinale to nie był mój dzień. Po prostu źle wyszłam ze startu. Ale to co czułam w nogach na igrzyskach to było to samo co czułam na mistrzostwach świata. W Montrealu zrobiłam te rzeczy, których nie udało mi się zrobić w Pjongczangu. Rok temu byłam już na mistrzostwach świata, gdzie zajęłam miejsce w pierwszej ósemce. A więc zawody tej rangi były mi już znane. Czekałam aż będzie lepiej i wszystko poszło tak jak sobie zaplanowałam.
Patrząc na poszczególne biegi w Montrealu białostoczanka o wiele lepiej wypadała na starcie.
– Start to był jedyny element, który poprawiłam w porównaniu do igrzysk – twierdzi łyżwiarka. – Nad tym pracowałyśmy wspólnie z trenerką i było widać tego efekty. Chciałam nie dopuścić do momentu, abym się martwiła, że ja muszę kogoś wyprzedzać.
Za sukcesami młodszej z sióstr Maliszewskich stoi trenerka Juvenii – Urszula Kamińska.
– Tym sukcesem Natalia potwierdziła, że jest w czołówce światowej – przyznaje Kamińska. – Jestem bardzo z niej dumna, bo to był bardzo trudny sezon. Biegi w Montrealu były ciężki, bo rywalizowała z zawodniczkami, które zdobyły medale na igrzyskach olimpijskich. Nawet dorobiła się przydomku bestia, bo rywalki po prostu boją się z nią jeździć.
Prezydent Truskolaski zapowiedział, że wystąpi z wnioskiem o nagrody finansowe dla zawodniczki w wysokości 20 tysięcy złotych, a dla trenerki 8 tysięcy złotych.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?