Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Strażak uratuje płonący dom i pomoże poszkodowanym w wypadku

Julia Szypulska
O różnych aspektach pracy straży pożarnej piszemy w związku z trwającym plebiscytem. Po raz kolejny wybieramy bowiem Strażaka Roku i to zarówno spośród strażaków zawodowych, jak też ochotników.
O różnych aspektach pracy straży pożarnej piszemy w związku z trwającym plebiscytem. Po raz kolejny wybieramy bowiem Strażaka Roku i to zarówno spośród strażaków zawodowych, jak też ochotników. Anatol Chomicz
Gaszenie pożarów to tylko ułamek naszej działalności - mówi mł. bryg. Marcin Janowski, rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej w Białymstoku. - Coraz częściej wyjeżdżamy do usuwania skutków zdarzeń miejscowych.

Te zdarzenia to wypadki drogowe, ale też np. zabezpieczanie budynków z zerwanymi dachami czy wypompowanie wody z zalanej piwnicy. Do tych ostatnich interwencji szczególnie często dochodziło w ostatnim czasie. Ich powodem były gwałtowne ulewy i nawałnice, które w ubiegłym miesiącu nawiedzały woj. podlaskie. Dla porównania, strażacy wyjeżdżali gasić pożary 207 razy (od 1 lipca), a do miejscowych zagrożeń aż 1288 razy. Najwięcej interwencji było w Białymstoku - 176, a także w powiatach hajnowskim - 169, białostockim - 137 oraz siemiatyckim - 132. Rodzaj podejmowanych interwencji wymaga też od strażaków nieustannego szkolenia się oraz uzupełniania sprzętu, zwłaszcza o ten specjalistyczny. Czy zdarzenia miejscowe okażą się w tym roku dominujące, trudno powiedzieć.

W 2015 roku było więcej pożarów - w sumie 4843. Ich liczba była wręcz rekordowo wysoka w porównaniu do ubiegłych lat. Dla porównania w 2010 roku było ich 3699, a w 2014 - 3452. Co ciekawe, nastąpił wzrost pożarów w takich miejscach, jak trawniki, śmietniki czy te obiekty przyrody. Dużo częściej niż w ubiegłych latach płonęły lasy. Niestety wśród przypuszczalnych przyczyn najczęściej wymieniane są podpalenia i nieostrożność dorosłych.

W sumie w 2015 roku strażacy wzięli udział w ponad 10,9 tys. interwencji. Wzywano ich co 48 minut. Do miejscowych zagrożeń co 1 godz. i 31 min., a do pożarów co 1 godz. i 49 min. Niepokojącym sygnałem jest wzrost liczby fałszywych alarmów. W tamtym roku strażacy otrzymywali je co 27 godz.

- Na szczęście wciąż są to sytuacje marginalne, nie możemy tutaj mówić o jakiejś fali fałszywych alarmów - wyjaśnia Marcin Janowski. - Nasi dyżurni są przeszkoleni w rozpoznawaniu takich zgłoszeń. Jeśli odbiera telefon i słyszy w tle chichot, to już wie, jak ma prowadzić rozmowę. Zdecydowana większość fałszywych zgłoszeń to tzw. alarmy w dobrej wierze. Ktoś np. spaceruje w lesie i widzi dym. Kiedy na miejsce przyjeżdża straż, okazuje się, że na polanie trwa kontrolowana wycinka. Takie wezwania świadczą jednak o czujności obywateli i są dobrą oznaką.

O różnych aspektach pracy straży pożarnej piszemy w związku z trwającym plebiscytem. Po raz kolejny wybieramy bowiem Strażaka Roku i to zarówno spośród strażaków zawodowych, jak też ochotników. Wybieramy też Jednostkę Roku.

Jednostka OSP 2016 roku

Strażak OSP 2016 roku

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna