Tatarzy sprowadzili mongolską jurtę

Można w niej mieszkać zarówno w największe upały, jak też w najbardziej siarczyste mrozy. Ponoć jurta sprawdza się w każdych warunkach klimatycznych. Wszystko dzięki materiałom, z jakich została wykonana.

Marzenie się spełniło

Jurta przyjechała do Kruszynian koło Krynek w minioną sobotę. Jej montaż odłożono na następny dzień. Namiot zamówiła tatarska rodzina Bogdanowiczów, która w sąsiedztwie kruszyniańskiego meczetu prowadzi gospodarstwo agroturystyczne.
- Zawsze chciałam, żeby na naszym podwórku stanęła oryginalna mongolska jurta. Kiedy w 2003 roku zaczynało działać nasze gospodarstwo agroturystyczne, wymyśliliśmy dla niego nazwę "Tatarska Jurta". Miała ona odzwierciedlać stan faktyczny. Żeby tak się stało, brakowało tylko jurty. Teraz moje marzenie się spełniło - powiedziała Dżenneta Bogdanowicz z Kruszynian.
Działka Bogdanowiczów należy do tej rodziny od wielu pokoleń. Tatarzy otrzymali ją jeszcze z nadania króla Jana III Sobieskiego.
- Z pomocą w sprowadzeniu mongolskiej jurty przyszedł nam mieszkaniec Warszawy. Zgłosił się do nas i przedstawił swoją ofertę. Okazało się, że właśnie jechał do Mongolii - wyjaśniła właścicielka gospodarstwa "Tatarska Jurta".

Wojłok na szkielecie

Montaż jurty trwał kilka godzin. Na początku trzeba było rozstawić drewniany szkielet namiotu. Potem przykrywano go kolejno wojłokiem (wełniana tkanina z domieszką wielbłądziej sierści), grubym płótnem i ozdobną plandeką. Meble, które wniesiono do jurty, także zostały wykonane w Mongolii.
- Nigdy nie byłyśmy w podobnym namiocie. Faktycznie, ta konstrukcja robi wrażenie - przyznały mieszkanki Białegostoku, które w niedzielę zajrzały do jurty w Kruszynianach.
Mongolski namiot będzie pełnił rolę domku gościnnego. Turyści już teraz pytają o możliwość wynajęcia takiej kwatery.