MKTG SR - pasek na kartach artykułów

"To był największy pożar jaki w życiu widziałem"

Paweł Chojnowski [email protected]
Mł. bryg. Piotr Chendoszko, dowodzący grupą strażaków z Łomży, Kolna i Zambrowa patrolował quadem drogę wzdłuż strefy pożaru, szukał m.in. wycieków z węża. Dowoził też wodę kolegom.
Mł. bryg. Piotr Chendoszko, dowodzący grupą strażaków z Łomży, Kolna i Zambrowa patrolował quadem drogę wzdłuż strefy pożaru, szukał m.in. wycieków z węża. Dowoził też wodę kolegom.
Kłęby dymu widać było z bardzo daleka.

Liczna grupa

Liczna grupa

Kompania "Podlasie", biorąca udział w akcji na terenie woj. Riazańskego, liczyła 73 osoby i dysponowała 21. samochodami (w tym trzy z Żor, Katowic i Lublina). Objęła ona lewe skrzydło i część frontu pożaru (odcinek o długości ok. 12 km). W skład całej polskiej grupy ratowniczej wchodziło 159 strażaków i 45 pojazdów.

Słońce wyglądało jak księżyc, tyle, że było czerwone. To był największy pożar, z jakim miałem w życiu do czynienia - opisuje mł. bryg. Piotr Chendoszko, łomżyński strażak z 19-letnim doświadczeniem. W sobotę wrócił z akcji gaszenia olbrzymich pożarów lasów w okolicach miejscowości Spas-Klepiki, odległej o 180 km od Moskwy.

Strach i niepewność
Sześciu łomżyńskich strażaków wyjechało 7 sierpnia rano, razem z ponad 150 pożarnikami, głównie z woj. podlaskiego i mazowieckiego. Mł. bryg. Chendoszko dowodził też grupą z Zambrowa i Kolna (po sześć osób). W kolumnie pojazdów strażackich pokonali ponad 1,5 tys. km. Ich zadaniem na miejscu było niedopuszczenie do przejścia ognia przez drogę i ochrona dwóch wsi.

- Zawsze istnieje strach, gdy się jedzie w nieznane - przyznaje Piotr Chendoszko. - Moja żona nie była zadowolona, gdy dowiedziała się o wyjeździe, ale już się do tego przyzwyczaiła. Podobnie jak 13-letnia córka. A trzyletni syn jeszcze się o tatusia nie boi.

W Rosji duże wrażenie wywarł na nim obraz spalonych wiosek, które mijali. W tego typu akcjach pomaga doświadczenie, profesjonalna współpraca. Ale lekko nie było. Strażacy spali po cztery godziny, resztę czasu pochłaniała im walka z żywiołem i dojazdy.

Kolno na froncie
- Jak wiatr wiał, ściana ognia przemieszczała się. Płomienie miały do ośmiu metrów - wspomina łomżyński strażak. - Najbardziej wysunięte Kolno borykało się jednak z większym ogniem, który szedł już po wierzchołkach drzew.

- Rzeczywiście, to był jeden z najgorszych odcinków - potwierdza Lech Kowalczyk, komendant KP PSP w Kolnie. To jego ludzie powstrzymali niezwykle trudny w gaszeniu pożar torfów. - Najbardziej cieszy mnie fakt, że wszyscy wrócili cali i zdrowi. Strażacy otrzymali listy z podziękowaniami od gubernatora Riazania - dodaje.

Rosjanie w ogóle bardzo miło przyjęli naszych strażaków. I władze, i zwykli mieszkańcy często okazywali olbrzymią sympatię i wdzięczność. Misja gaszenia pożaru się udała.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna