Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trudno inwestować, bo żywiec jest tani

Anna Jankowska
– Żywiec jest jakościowo dobry, więc nie mam problemów z jego sprzedażą – mówi Wiktor Antoniuk
– Żywiec jest jakościowo dobry, więc nie mam problemów z jego sprzedażą – mówi Wiktor Antoniuk
Wiktor Antoniuk ze wsi Złotniki (gm. Juch-nowiec Kościelny) dwa razy musiał się przekwalifikować. Najpierw kiedy upadła białostocka mleczarnia, następnie po likwidacji łapskiej cukrowni. Teraz hoduje świnie.

Rolnictwem zajmuje się od 30 lat. Jak opowiada, gospodarstwo przejął po rodzicach. Antoniukowie mieli wówczas 4,5 ha ziemi, na których uprawiali zboża. Hodowali też kilka świń oraz krów.

- Przed laty był inny poziom rolnictwa - wspomina gospodarz.

Od razu pan Wiktor postanowił rozwinąć gospodarstwo. Dokupił ziemię oraz wybudował oborę. Powiększył też hodowlę krów. Potem z roku na rok ich liczba rosła. I w ten sposób miał ich trzydzieści. Wyprodukowane mleko sprzedawał do białostockiej mleczarni. Ale pod koniec lat 90-tych spółdzielnia upadła. Mimo to szybko znalazł alternatywę, co w zamian.

Jak opowiada, musiał przekwalifikować się. Zlikwidował hodowlę krów i zaczął uprawiać buraki cukrowe. W sumie, miał ich pięć hektarów.

Zaczął hodować świnie
Opłacało się inwestować, bo plony były dobre. Rocznie miał 300 ton buraków, które sprzedawał do łapskiej cukrowni.

W tym czasie, postawił też na chów świń. Pod potrzeby trzody chlewnej przebudował budynki gospodarcze. Oborę zaadaptował na chlewnię. Jego gospodarstwo wzbogaciło się też o nowy sprzęt. Żeby praca szła sprawniej, musiał zakupić maszyny.

- Był to chociażby kombajn buraczany i zbożowy - wylicza.

Chów trzody chlewnej, to inny profil produkcji, niż uprawa buraków, ale praca przynosiła efekty i zyski. Niestety, po kilkunastu latach uprawiania buraków, cukrownię w Łapach zamknięto.
Mimo, że od Krajowej Spółki Cukrowej otrzymał rekompensaty, to żałuje, że trzeba było zlikwidować buraczane uprawy.

- Bo przynosiły one nie tylko korzyści finansowe, ale i satysfakcję - mówi. - Uprawa buraka była bardzo praco i czasochłonna. Trzeba było dbać o plantacje, chronić je od chorób.

Jak mówi, pieniądze przydały się na bieżące wydatki.

- W tym czasie bowiem wzrosły ceny nawozów i paliwa - dodaje.

W miejsce buraków, posadził zboże, z przeznaczeniem dla hodowanych świń. Teraz pod względem powierzchni, gospodarstwo jest duże. Liczy 22, 5 ha.

Od trzech lat pan Wiktor jest na emeryturze. Ale nadal zajmuje się rolnictwem, pomaga dzieciom. Bo to doświadczony hodowca. Rocznie w cyklu zamkniętym chowa 100 sztuk świń. Ma też siedem macior.

- Zanim świnia osiągnie prawidłową wagę, czyli 120 kilogramów, należy chować ją przez pół roku - opowiada.

Jak mówi, jego żywiec jest jakościowo dobry, więc nie ma problemów z jego sprzedażą. Jest on przekazywany do zakładów mięsnych w Turośni Kościelnej.

Trudny los rolników
Niestety, jak większość rolników, pan Antoniuk narzeka na ceny.

- Za kilogram tucznika otrzymujemy 3,20 złotych - mówi. - To bardzo mało. Nie jest to cena zadowalająca, jest na styku opłacalności.

Bo jak przypomina, ciągle rosną wydatki na prąd i wodę. Drożeje też paliwo i koncentraty paszowe. Jak na razie nie ma też żadnych planów. Powodem jest chociażby trudna sytuacja w rolnictwie.

- Żeby móc inwestować, musielibyśmy przynajmniej dostawać za kilogram żywca 4,60 zł - uważa. - Teraz rolnik wegetuje, nie ma żadnego celu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna