MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Tymon kocha sport. I kostki Rubika

Urszula Ludwiczak
Sportowe życie Tymona można śledzić na blogu tymonsport.com.Chłopiec opisuje tam własne doświadczenia, radzi jak zabrać się do uprawiania poszczególnych dyscyplin sportowych, odpowiada na pytania
Sportowe życie Tymona można śledzić na blogu tymonsport.com.Chłopiec opisuje tam własne doświadczenia, radzi jak zabrać się do uprawiania poszczególnych dyscyplin sportowych, odpowiada na pytania arch. prywatne
Jeździ na rowerze, hulajnodze, snowboardzie, pływa na wakeboardzie, gra w piłkę nożną, hokeja, ćwiczy karate... Lista sportowych zajęć 8-letniego Tymka liczy kilkanaście pozycji. Do tego chłopiec prowadzi swojego bloga, na którym udziela rad rówieśnikom.

Najlepszy prezent na Dzień Dziecka? Kostki! - bez zastanowienia odpowiada 8-letni Tymek Protasiewicz z Białegostoku. Rozmaitych kostek Rubika ma już... 27, a 10 kolejnych zażyczył sobie na urodziny. Kostkę chciałby też dostać w najbliższy poniedziałek - na Dzień Dziecka.
Kostki Rubika to jego ogromna, najnowsza fascynacja. Właściwie nie wypuszcza ich z rąk. Nawet kiedy wychodzi z domu, zawsze ma jakąś przy sobie. Także w szkole. I już bije własne rekordy w ich układaniu, mimo że akurat ta pasja zrodziła się zaledwie dwa miesiące temu.
Kostki są teraz na pierwszym miejscu ulubionych zajęć Tymka. Zaraz potem jest hokej i piłka nożna, snowboard, a po nich: deskorolka, hulajnoga, rower, wakeboard, narty, windsurfing, tenis, karate, pływanie, narty wodne, rolki, fingerboard... Tymek jest cały dzień w ruchu. A w tych sportowych pasjach wspierają go rodzice i wpatrzona w brata jak w obrazek młodsza, dwuletnia siostra Róża.

Zaczęło się od nart

Kiedy Tymek po raz pierwszy założył narty, miał zaledwie dwa i pół roku. Pierwszym "wyciągiem" był tata i trzymana przez niego łopata. - W parku koło naszego domu jest górka. I tam tata odśnieżał wąski tor, wciągał mnie na górę na uchwycie od łopaty, jak na orczyku, i puszczał w dół - wspomina Tymek. - Później ustawiał mi tory do jazdy z patyków, a potem budował małe górki-hopki do skakania na nartach. Kilka tygodni później pojechaliśmy do Szelmentu na Suwalszczyźnie na prawdziwą górę. Okazało się, że od razu świetnie sobie poradziłem i z oślą łączką, i z orczykiem. Pierwszego dnia padał deszcz i szybko zrobiło się ciemno, ale ja jeździłem jak szalony, ani słowem się nie odzywałem. Z wrażenia odebrało mi mowę - śmieje się Tymek.

Gdy w końcu rodzicom udało się oderwać Tymka od nart i zanieść do samochodu, zaczął rozpaczliwie płakać. Długo nie chciał powiedzieć dlaczego. W końcu przemówił: "Od tej pory zawsze będę płakać, jeśli nie będę jeździć na nartach."
Tymek szybko prześcignął w umiejętnościach niejednego dorosłego. Gdy miał 3 lata, zjeżdżał z rodzicami nie tylko z niebieskich, ale i z czerwonych tras.

- Nikt nigdy nie pokazywał mi, jak się jedzie pługiem, jak się skręca... - opowiada chłopak. - Nie słyszałem nic o "przenoszeniu ciężaru ciała" i innych mądrościach. Wszystkiego sam się nauczyłem. Tak po prostu, podczas jazdy.
W wieku pięciu lat Tymek po raz pierwszy wystartował w zawodach. Miał najlepszy czas w dwóch kategoriach: do 6 lat i w grupie dzieci 6-10 lat. Ale mimo, że wygrał z ogromną przewagą, nie dostał wtedy pucharu. Dla takich maluchów nie były przewidziane i pięciolatek odczuł to jako dużą niesprawiedliwość.

Jeszcze tej samej zimy Tymek zaczął oglądać się za snowboardzistami. Podziwiał ich umiejętności i pewnego dnia sam odważył się spróbować. Miał pięć lat, więc rodzicom nie udało się znaleźć pasujących na jego nóżki butów snowboardowych. Jednak nie przeszkadzało mu ani to, że musiał założyć za duże, wypchane papierem buty, ani że deska była zbyt ogromna. Nic nie było w stanie odebrać mu frajdy z jazdy. Tymek oszalał na punkcie deski.

Za rok Mikołaj przyniósł więc mu jego własną deskę snowboardową i buty. Spał z nimi w łóżku aż do sylwestrowej nocy. Od razu też zaczęli z tatą jeździć do snowparku w Ogrodniczkach. I tak się tam wytrenował, że już po kilku tygodniach wziął udział w snowboardowych zawodach w Szelmencie. W swojej grupie wiekowej nie miał sobie równych. Wtedy też dostał swój pierwszy medal i upragniony puchar.
Na snowboardzie jeździ każdej zimy. Miłość do szaleństw na śniegu trwa. I dlatego 8-latek tak bardzo ubolewa, że w tym roku prawie w ogóle nie było białego puchu.

Nie ma roweru, jest hulajnoga

Tymek uwielbia też sporty letnie. Na rowerze jeździ od trzeciego roku życia. Od razu na dwóch kółkach! I gdy tylko opanował trzymanie równowagi, zaczął wykonywać różne ewolucje.

- Bo mi nie chodzi tylko o taką typową jazdę na rowerze - przyznaje ośmiolatek. Chociaż i w ten sposób robi kilometry.
Najbardziej jednak lubi jazdę po rozmaitych górkach i torach przeszkód. Swój pierwszy rower Tymek wyeksploatował w tym zakresie do granic możliwości. Potem dostał kolejny, sportowy, z którego niestety już wyrósł.
- W związku z tym, że tęsknię za bmx, tymczasem przerzuciłem się na hulajnogę i wciąż od kilku lat powiększam swoją stajnię fingerbików (miniaturowych deskorolek - przyp. red.) - mówi Tymek.

Na hulajnodze Tymek się nie tylko przemieszcza, ale też szaleje w skateparku, wykonując różne triki. Ta pasja teraz z powodzeniem zastępuje mu ewolucje na bmx-ie. W skateparku Tymek po raz pierwszy zobaczył też jak inni bawią się fingerboardami - mini deskorolkami, które są dokładnym odwzorowaniem konstrukcji deskorolki, tyle że... mieszczą się w dłoni. Teraz więc także przy pomocy palców Tymek wykonuje różne triki.
Ośmiolatek uprawia też różnorodne sporty wodne. Pływać nauczył się jeszcze w przedszkolu, a w zerówce zrobił kartę pływacką. Gdy miał 4 lata, po raz pierwszy pływał na windsurfingu. Uczył się na wakacjach, w windsurfingowym przedszkolu - po 4 godziny dziennie przez cały tydzień.
- Pamiętam, jaki byłem dumny z tego, że pływam - opowiada. - A na koniec kursu dostałem dyplom i zawieszkę - małą deskę na sznureczku. Nosiłem ją cały rok.

Windsurfing to nadal jego pasja, ale teraz Tymek marzy o wyższym stopniu wtajemniczenia - kitesurfingu. Na ten sport musi jednak jeszcze poczekać aż skończy 12 lat.

Tymczasem rok temu na wakacjach w Augustowie Tymek złapał kolejnego bakcyla - wakeboard. - Zacząłem od nart wodnych. Pływałem na nich dwa dni, po czym przepiąłem się na waka i to było właśnie to! - wspomina z błyskiem w oczach. I już się nie może doczekać najbliższych wakacji.
Ale i podczas roku szkolnego Tymkowi zajęć sportowych nie brakuje. - Kończę lekcje około godziny 14, 15, przychodzę do domu i od razu wychodzę z piłką czy rowerem na podwórko - opowiada. - Potem prawie każdego dnia jadę na jakieś zajęcia zorganizowane: karate, piłkę nożną, pływanie, a zimą na hokeja.

Na karate Tymek zapisał się dwa lata temu, kiedy był w zerówce. Zdobył już niebieski pas. Uwielbia walki ze swoim tatą, który karate trenuje od lat.
Natomiast za hokej Tymek wziął się dopiero ostatniej zimy. Chodził na zajęcia regularnie - dwa razy w tygodniu po dwie godziny. Zima się jednak skończyła i teraz hokej zastąpiła mu piłka nożna. Na zajęcia zapisał się ze swoim tatą. To specjalne treningi dla synków i ich ojców.

W rodzinie siła

Choć dzień ma wypełniony po brzegi, Tymek znajduje jeszcze czas na naukę i... układanie kostek Rubika. Ma ich niemal 30. - Uczę się układać z filmików w internecie, opracowuję własne metody - opowiada. - Ćwiczę układanie nawet pod wodą. I z zamkniętymi oczami.
Ma już swoje sukcesy - tradycyjną kostkę ułoży w 20 sekund, piraminx w 2-3 sekundy (rekord świata w pojedynczym ułożeniu to 1,36 sekundy). Przygotowuje się do zawodów.

Tymek prowadzi też bloga. W internecie prezentuje swoje osiągnięcia i umiejętności oraz udziela rad innym dzieciom, które chcą wieść sportowe życie. Doradza też... dorosłym, którzy nie wiedzą, jak rozpalić sportową pasję u swojego dziecka. Nie trzeba na to ogromnych pieniędzy ani zagranicznych wyjazdów. Tymek swoje sporty uprawia głównie w Białymstoku oraz w polskich górach i na Suwalszczyźnie.
- Dla mnie nie ma nic fajniejszego niż aktywne spędzanie czasu z rodzicami i siostrą - podkreśla 8-latek. Tata Tymka sam jest zapalonym sportowcem i uprawia większość dyscyplin, które lubi jego synek. Mama zaś wiernie im kibicuje, a razem jeżdżą na nartach.
Sport we krwi ma też młodsza siostra Tymka - Rózia. Miała dokładnie 2 latka, gdy włożyła narty starszego brata i przy pomocy taty wykonała pierwszy zjazd. Już zaczyna też próbować swych sił na hulajnodze, a nawet deskorolce. A zamiast z lalką, śpi ze swoją... kostką Rubika i fingerboardem.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna