Dźwigary do naprawy
Budowa hali przy ul. Kolbego kosztowała 6 mln zł. Zarządza nią Miejski Ośrodek Sportu i Rekreacji. Jak pisaliśmy, problem pojawił się, gdy pracownicy dostrzegli pęknięcia w drewnianych elementach konstrukcji dachu. Przypuszczenia, że dzieje się coś złego, potwierdziły się, gdy ludzie weszli na dach. Dostrzegli, że miejscami się zapadał. Podjęto wtedy decyzję o zamknięciu hali.
Konieczne było przeprowadzenie ekspertyzy. Hala nie jest już na gwarancji, więc, za 50 tys. złotych, przeprowadzili ją specjaliści z Fundacji na rzecz rozwoju Politechniki Białostockiej. We wtorek poznaliśmy jej wyniki. Obliczenia wykazały, że założenia projektowe oraz wymiarowanie konstrukcji wykonane zostały prawidłowo i konstrukcja hali spełniała odpowiednie normy. Spękania pojawiły się nie na etapie budowy i wbudowania dźwigarów z drewna klejonego, lecz później, w trakcie użytkowania obiektu.
Eksperci z politechniki stwierdzili również, że usterka nie zagraża bezpieczeństwu, ale konieczne jest wzmocnienie dźwigarów. Z ekspertyzy wynika, że spękania, które pojawiły się na dźwigarach, należy wypełnić klejem epoksydowym i wzmocnić je przyklejając specjalistyczne taśmy węglowe.
- Postanowiliśmy wzmocnić wszystkie belki, by nie działo się nic niepokojącego w przyszłości - mówi
Tomasz Andrukiewicz, prezydent Ełku.
Urzędnicy zrobili już rozeznanie wśród firm, które mogłyby naprawić konstrukcję. Liczą na to, że prace powinny zakończyć się w drugim kwartale tego roku. Ich koszt to ponad 100 tys. złotych.
Spękania na stadionie
Z kolei w Łomży mija właśnie gwarancja na zmodernizowany w 2010 r. za unijne pieniądze stadion miejski (łącznie dwa etapy przebudowy kosztowały blisko 27 mln zł). Tymczasem na trybunach, a konkretnie na usytuowanym pod nimi budynku szatniowym, pojawiają się spękania. Nie wiadomo, czy zagrażają one bezpieczeństwu kibiców i zawodników.
- Miasto zwróciło się do wykonawcy o wydłużenie gwarancji o rok w celu dalszej obserwacji tych usterek - mówi Marek Raszczyk, naczelnik Wydziału Inwestycji Urzędu Miejskiego w Łomży. - Ten odmówił, argumentując, że wykonał obiekt zgodnie z projektem budowlanym, a pojawiające się usterki są następstwem błędów projektowych.
Projektant natomiast twierdzi, że są to błędy wykonawcze, zaś spękania mają charakter estetyczny i nie zagrażają bezpieczeństwu. Jak mówi naczelnik, żeby zakończyć te przepychanki, powinna zostać przeprowadzona niezależna ekspertyza techniczna.
I tak też się stanie. Miasto przeznaczy na ten cel 8,5 tys. zł, a ekspertyzę wykona naukowiec z Politechniki Białostockiej. Pomiary mają potrwać trzy miesiące, a wyniki badań poznamy po czterech miesiącach.
- Ekspertyza wskaże wyraźnie, kto jest winien usterek i potwierdzi, że nie zagrażają one bezpieczeństwu obiektu - ma nadzieję Marek Raszczyk.
Podobną nadzieję mają łomżyńscy radni, którzy jeszcze w poprzedniej kadencji poruszali sprawę stadionu. Usterki pojawiały się tam bowiem od początku i na bieżąco usuwane były przez wykonawcę. Ale spękania powracały. Również po ostatnim przeglądzie gwarancyjnym inwestycji wykonawca usuwał tę usterkę.
- Daj Boże, by ekspertyza wyszła dobrze - martwi się radny Andrzej Wojtkowski. - Jeśli będzie zła, pozostaje sprawa sądowa z projektantem, a to już "popij wodą"...
Radny obawia się, że za naprawę ewentualnych błędów zapłaci ostatecznie miasto. Pojawia się więc pytanie, czyje to zaniedbanie? Czy inwestor - czyli urząd - nie powinien dopilnować w odpowiednim czasie właściwego usunięcia usterek?
Czytaj e-wydanie »Lokalny portal przedsiębiorcówDołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?