MKTG SR - pasek na kartach artykułów

W Domu Serc dzieci znalazły ciepło i opiekę

Helena Wysocka
W ubiegłym miesiącu młodzież z Domu Serc, na zbudowanej przez siebie kładce wzięła udział w konkursie „Pływanie na byle czym”
W ubiegłym miesiącu młodzież z Domu Serc, na zbudowanej przez siebie kładce wzięła udział w konkursie „Pływanie na byle czym”
12-letnia Ola nie miała pojęcia, jak posługiwać się nożem. Sześcioletniej Ani zmarła mama, a rodzice Tomka pozostawili go w domu i pojechali na wakacje. Chłopiec ma siedem lat.

Te i wiele innych dzieci znalazło schronienie w Domu Serc. - My je kochamy - mówi jedna z pracujących w placówce opiekunek, Małgorzata Duchnowska. - Są cudowne, tylko trochę skrzywdzone przez los.

Dzielnica biedy

Lipowiec, jedna z biedniejszych dzielnic Augustowa. Większość rodzin żyje na garnuszku pomocy społecznej. Nie ma pracy, ani nadziei.

- To rodziny wielodzietne, często zagubione - dodaje pani Małgosia.
Dziesięć lat temu pracujący wówczas w augustowskiej parafii ksiądz, Marian Miklaszewski postanowił im pomóc. Wynajął kilka drewnianych, położonych nad jeziorem domów i urządził świetlicę środowiskową. Później, wolą ełckiego biskupa wyjechał na misję do Szwajcarii, gdzie zebrał pieniądze na budowę okazałego ośrodka. Pomogli augustowscy wolontariusze i ludzie dobrej woli. Tak powstał Dom Serc.

- Wspiera tę placówkę finansowo - mówi pani Małgosia. - I to bardzo. Ale nie tylko ona. Mamy też pomoc ze strony miejskich władz.
Dom opiekuje się ok. 30 dziećmi w wieku od siedmiu do siedemnastu lat.
- Nikogo nie odprawimy bez pomocy - zastrzega Iwona Łukawska, kierownik placówki. - Nawet jeśli dziecko jest młodsze niż przewiduje regulamin.

Uczą się normalnie żyć

Dom, w czasie roku szkolnego czynny jest od południa do godziny 19. Podopieczni mają zapewniany posiłek oraz pomoc w nauce. Ale nie tylko. W placówce organizowane są też różnego rodzaju warsztaty, gry, zabawy, konkursy oraz zajęcia sportowe.

- Mamy dużo wolontariuszy - dodaje kierownik. - Każdy robi to, co umie najlepiej. Nasi podopieczni na pewno się nie nudzą.
Dzieci uczą się także gotować i nakrywać do stołu. Wychowywane są w duchu katolickim. Czas muszą więc dzielić na zabawę, pomoc, choćby w ogrodzie, szczerą rozmowę oraz modlitwę.
- Maluchy często opowiadają o swoich problemach - dodaje pani Małgosia. - Próbujemy im pomóc, pokazać lepszą drogę.

W Domu Serc dzieci dostają nie tylko posiłki, ale też ubrania, czy pomoce szkolne. A jeśli trzeba, to także lekarstwa.
W wakacje ośrodek tętni życiem przez cały dzień. Przyjeżdża tutaj młodzież nie tylko kraju, ale też z zagranicy. To uczestnicy kolonii organizowanych najczęściej przez Caritas.
- Nasze dzieci bawią się z nimi i odpoczywają - dodaje Iwona Łukawska. - W ten sposób uczą się życia w grupie, zawierają przyjaźnie.

Pamiętają wszystkie

Placówka wychowała już setki dzieci. Niektóre wykształciły się, wyjechały za granicę. Większość pamięta. Przysyła listy, świąteczne oraz imieninowe życzenia.

- Większości się powiodło - dodaje pani Małgorzata. - To nasz wspólny sukces. Niestety, zdarza się też tak, że wkrótce do drzwi ośrodka zapukają dzieci naszych wychowanków. I to jest nasza porażka.
Nie wszystkie dzieci, jak mówi, można przygarnąć. I to nie tylko z uwagi na brak miejsca w placówce.
- Mieliśmy np. 9-latka, który nie chciał do nas przychodzić, ponieważ nie pozwalamy palić papierosów - mówi Łukawska. - Takie przypadki bolą nas, ale nie wszystkie zło można pokonać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna