Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żródła pełne cudów

Katarzyna Jabłonowska
- Wiele słyszeliśmy na temat Świętej Wody i związanych z nią cudów. Musieliśmy więc tu zajechać i wziąć trochę wody. Przecież wiara czyni cuda - mówi Robert Gabriel, który wraz z żoną Elżbietą przyjechał tu z Elbląga.
- Wiele słyszeliśmy na temat Świętej Wody i związanych z nią cudów. Musieliśmy więc tu zajechać i wziąć trochę wody. Przecież wiara czyni cuda - mówi Robert Gabriel, który wraz z żoną Elżbietą przyjechał tu z Elbląga.
Region. Ta woda ma niezwykłą moc - nie mają wątpliwości wierni, którzy odwiedzają cudowne źródełka, bijące w regionie północno-wschodnim. By doświadczyć tej siły przyjeżdżają tu ludzie z całego kraju.

Leżąca na obrzeżach Wasilkowa Święta Woda jest jednym z najbardziej znanych miejsc mocy w północno- wschodniej Polsce. Głośno jest o nim ze względu na cudowne źródełko, które bije tuż obok niewielkiego kościółka. Zgodnie z jedną z licznych legend, wytrysło ono jeszcze w średniowieczu, kiedy Iwan - jeden z synów właściciela tych ziem Bazylego - wygnany z rodzinnego domu stracił wzrok i poprosił o pomoc Matkę Boską. Ta ukazała mu się w śnie i nakazała odgarnąć leżące obok liście i przemyć oczy wodą, która spod nich wypłynie. Gdy to zrobił - natychmiast odzyskał wzrok.
- Jesteśmy tu pierwszy raz. Mieszkamy w Elblągu, ale wiele słyszeliśmy na temat tego miejsca i związanych z nim cudów. Kiedy więc byliśmy w okolicy, postanowiliśmy wziąć trochę wody ze sobą. Wiara czyni przecież cuda - mówi Robert Gabriel.
- No tak, przejezdnych zawsze tu dużo - potwierdza Jan Rogowski z Wasilkowa. - Często przychodzę tu po wodę i spokojnie się pomodlić. Kiedyś ludzie opowiadali, że woda straciła moc, bo ktoś przemył nią oczy chorego psa, ale ja w to nie wierzę. Nadal coś w niej jest - dodaje.

Strumyk zagubiony wśród lasów

Kiedy w XVIII wieku w okolicach Siemiatycz panowała zaraza cholery, modlącym się o pomoc wiernym Matka Boska kazała schować się na pobliskiej Świętej Górze Grabarce. Jak głosi legenda, po przybyciu tam wiernych i postawieniu na zboczu góry pierwszego krzyża zdarzył się prawdziwy cud - morowe powietrze ustąpiło i nikt już więcej nie umarł. Od tego czasu na Grabarkę każdego roku pielgrzymują tysiące wiernych. Każdy z nich przemywa się w płynącym obok zbocza strumyczku.
- Ta woda ma niesamowitą moc. W domu mam jeszcze całą butelkę. Przemywam nią sobie skronie za każdym razem, gdy boli mnie głowa. Ból zawsze ustępuje - opowiada Teresa Hajduczenia, która od lat pieszo wędruje na Świętą Górę.
- Nie prowadzimy żadnego szczegółowego spisu cudów, które miały miejsce na Grabarce, nie pytamy też o nie wiernych. A jednak co jakiś czas przychodzą do nas cudownie ozdrowieni. Opowiadają o nowotworach, które w jakiś niezwykły sposób się cofnęły albo o ustąpieniu drobnych dolegliwości - opowiada siostra Hermiona, przełożona klasztoru św. Marty i Marii, który opiekuje się cerkwią na Świętej Górze.

Jasna Góra Podlasia

Do dziś nikt w zasadzie nie wie, kto i kiedy narysował obraz Matki Boskiej Hodyszewskiej, ani jak trafił on do tej miejscowości. Od początku był jednak uznawany za cudowny i od początku opowiadano o nim niesamowite legendy.
- Obraz Matki Boskiej zjawił się tu zupełnie niespodziewanie. Po prostu któregoś dnia pojawił się na starej lipie, w miejscu, gdzie teraz jest cudowne źródełko - wspomina pani Jadwiga z Hodyszewa. - Podobno później ludzie przenieśli ten obraz do sąsiedniej wsi. Jednak po jakimś czasie, w niewyjaśniony sposób, powrócił on na swoje dawne miejsce - na starą lipę.
W miejscu, gdzie obraz "przeniósł się", wytrysnęło źródełko o krystalicznie czystej wodzie, która ma podobno niezwykłe właściwości uzdrawiające. Niedługo później wierni zbudowali tam drewnianą kapliczkę.
Co ciekawe, na przestrzeni wieków świątynia przechodziła z rąk katolików do prawosławnych i na odwrót. Obraz czcili jednak wyznawcy obu religii. Do dziś przyjeżdżają tu najróżniejsi ludzie, którzy modlą się o cud uzdrowienia lub nawrócenia. Miejscowi mówią, że zdarzają się one bardzo często. Opowiadają, jak za pośrednictwem Matki Boskiej Hodyszewskiej młode małżeństwo, które ze względów medycznych nie mogło mieć dzieci, dzięki modlitwie zostało obdarzone tą łaską. Zresztą, trochę później kobieta już w zaawansowanej ciąży przyszła przed cudowny obraz Madonny ponownie - tym razem, żeby podziękować.
- Dwa lata temu spotkałem przy źródle kobietę z Bielska Podlaskiego, która przez długi czas cierpiała z powodu choroby nogi. Ropienie i obrzęki sprawiały jej okropny ból. Lekarze nie potrafili jej pomóc, a gdy przemyła nogi źródlaną wodą, już po dwóch dniach po ranach nie było śladu - wspomina ksiądz Jacek Koc, kustosz sanktuarium. - Otrzymaliśmy także list od kobiety, która cierpiała na paraliż. Lekarze nie dawali jej szans na powrót do pełnej sprawności. Przyjechała przed oblicze Matki Boskiej prosić o łaski i je otrzymała. Dziś jest w pełni sprawną kobietą.

Źródełko ze specjalizacją

- Żeby twoje oczy lepiej widziały, żeby twoje uszy lepiej słyszały, żeby twoja głowa lepiej myślała - zaklina matka z namaszczeniem obmywająca wodą z cudownej studzienki w Studzienicznej chore miejsca swojej niepełnosprawnej córki.
Takie zapierające dech w piersiach sceny można oglądać codziennie przy studzience w sanktuarium znajdującym się obecnie w granicach Augustowa. Ludzie, którzy słyszeli o cudownej mocy tej wody, przyjeżdżają tutaj z najodleglejszych zakątków Polski. Przywożą swoich bliskich, którzy nie są w stanie się poruszać o własnych siłach. I pełni nadziei na uzdrowienie kierują do Boga i Matki Bożej, która jest patronką tego miejsce, błagalne modlitwy.
Źródło od wieków znane jest z tego, że leczy rozmaite choroby, ale można zaryzykować twierdzenie, że ostatnio ma swoją specjalizację - okulistykę.
- Nie ma roku, aby ktoś nie wyleczył tutaj choroby oczu - informuje ksiądz prał. Zygmunt Kopiczko, proboszcz parafii pw. Matki Boskiej Szkaplerznej, który sprawuje opiekę nad sanktuarium. - Ostatnio mieliśmy przypadek małego dziecka, które urodziło się już niewidome. Matka przemywała wodą ze studzienki jego oczy. W naszym kościele, a także w ich warszawskiej parafii, odbywały się modlitwy w intencji malca. Powoli gałki oczne zaczęły reagować na bodźce zewnętrzne. Odzyskał wzrok.
Inny przypadek, również z tego roku, dotyczy trzyletniego Rafała z Gdańska. - Widział bardzo słabo. Gdy smarował oczy wodą, wzrok znacznie mu się poprawił - zaświadcza duchowny.
Ostatnio zdarzyło się też, że ktoś wyleczył sobie żylaki. Mężczyzna nabierał wody do wiaderka, siadał w ustronnym miejscu i polewał codziennie bolesne wybroczyny.
Ozdrowienia, których duchowny jest świadkiem, nazwa "małym cudem". Wielki cud i wielka tajemnica tego miejsca, polega na jego niezwykłej mocy medytacyjnej, modlitewnej.
- Cudowna jest tutaj cisza i spokój, dzięki której dochodzi do spotkania z Bogiem. Nie przeceniałbym znaczenia legend o objawieniu Matki Bożej czy o zawracaniu biegu rzeki. Tutaj chodzi przecież o osobisty wymiar cudu, o spotkanie człowieka z Człowiekiem - podkreśla ksiądz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna