Do incydentu doszło w listopadzie ub. r. podczas protestu rolników. Domagali się oni ogłoszenia stanu klęski żywiołowej. Marian Zagórny, przewodniczący Związku Zawodowego Rolników Rzeczpospolitej „Solidarni”, w akcie desperacji wylał w holu siedziby wojewody podlaskiego gnojowicę. Za to, od blisko roku staje co jakiś czas przed sądem jako oskarżony o zniszczenie mienia, czyli 10-letnich dywaników. Biegły - po apelach rolnika - w końcu wycenił ich wartość na 160 zł (wcześniej PUW oszacował straty na 600 zł). Ekspert podtrzymał w poniedziałek swoją opinię. Przyznał jednak, że dywaników nie widział.
- Wyceny dokonałem w oparciu o akta sprawy i takie było zlecenie policji - uzasadniał biegły. Jego zdaniem, w aktach było wszystko, co trzeba: zdjęcia, rodzaj chodnika, wymiary, dane producenta.
- Pierwszy raz słyszę, że protokół oględzin robi się na podstawie zdjęć - kpił Zagórny. Po raz kolejny domagał się okazania dywanika. - Nie ma dowodu, nie ma przestępstwa, więc czuję się niewinny.
Jest przekonany, że chodnik od dawna jest na wysypisku. Sprzątaczka zeznała, że śmierdział tak, że dzień po incydencie wyniosła go na dziedziniec. I tu ślad się urywa.
- Dlaczego policja nie zabezpieczyła dowodu? - drążył dalej związkowiec.
- Sytuacja była jednoznaczna. Byli świadkowie, w urzędzie jest monitoring - zeznawała policjantka, która dokonywała oględzin miejsca zdarzenia.
- Pobrałem próbkę substancji, wykonałem zdjęcia. Nie widziałem potrzeby zabezpieczenia dywanika w całości do dalszych badań. To nie gwałt, ani zabójstwo, kiedy poszukujemy mikrowłókien, śladów biologicznych - zeznał technik kryminalistyczny.
Sąd odroczył kolejną rozprawę do 11 stycznia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?