Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Urząd wojewódzki. Dywan oblany gnojowicą. Marian Zagórny: Skandal goni skandal

(ika)
Marian Zagórny (na pierwszym planie), przewodniczący Związku Zawodowego Rolników Rzeczpospolitej „Solidarni”, w akcie desperacji wylał w holu siedziby wojewody podlaskiego gnojowicę.
Marian Zagórny (na pierwszym planie), przewodniczący Związku Zawodowego Rolników Rzeczpospolitej „Solidarni”, w akcie desperacji wylał w holu siedziby wojewody podlaskiego gnojowicę.
Skandal goni skandal - komentuje rolnik, który stanął przed sądem za wylanie gnojówki w Podlaskim Urzędzie Wojewódzkim. Najpierw urząd zawyżył wartość szkody, później zaginął dowód rzeczowy, a teraz okazuje się, że biegły, wyceniający wartość zniszczonych dywaników, nie widział ich.

Do incydentu doszło w listopadzie ub. r. podczas protestu rolników. Domagali się oni ogłoszenia stanu klęski żywiołowej. Marian Zagórny, przewodniczący Związku Zawodowego Rolników Rzeczpospolitej „Solidarni”, w akcie desperacji wylał w holu siedziby wojewody podlaskiego gnojowicę. Za to, od blisko roku staje co jakiś czas przed sądem jako oskarżony o zniszczenie mienia, czyli 10-letnich dywaników. Biegły - po apelach rolnika - w końcu wycenił ich wartość na 160 zł (wcześniej PUW oszacował straty na 600 zł). Ekspert podtrzymał w poniedziałek swoją opinię. Przyznał jednak, że dywaników nie widział.

- Wyceny dokonałem w oparciu o akta sprawy i takie było zlecenie policji - uzasadniał biegły. Jego zdaniem, w aktach było wszystko, co trzeba: zdjęcia, rodzaj chodnika, wymiary, dane producenta.

- Pierwszy raz słyszę, że protokół oględzin robi się na podstawie zdjęć - kpił Zagórny. Po raz kolejny domagał się okazania dywanika. - Nie ma dowodu, nie ma przestępstwa, więc czuję się niewinny.

Jest przekonany, że chodnik od dawna jest na wysypisku. Sprzątaczka zeznała, że śmierdział tak, że dzień po incydencie wyniosła go na dziedziniec. I tu ślad się urywa.

- Dlaczego policja nie zabezpieczyła dowodu? - drążył dalej związkowiec.

- Sytuacja była jednoznaczna. Byli świadkowie, w urzędzie jest monitoring - zeznawała policjantka, która dokonywała oględzin miejsca zdarzenia.

- Pobrałem próbkę substancji, wykonałem zdjęcia. Nie widziałem potrzeby zabezpieczenia dywanika w całości do dalszych badań. To nie gwałt, ani zabójstwo, kiedy poszukujemy mikrowłókien, śladów biologicznych - zeznał technik kryminalistyczny.

Sąd odroczył kolejną rozprawę do 11 stycznia.

Ul. Mickiewicza. Główny Konserwator Przyrody: Będą odstrzały...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna