- O tym, że córka urodzi się chora, dowiedziałam się w 30. tygodniu ciąży - opowiada Monika Franckowiak, mama dziewczynki. Dlatego Małgosia rodziła się w Warszawie, w szpitalu przygotowanym na zajmowanie się takimi dziećmi zaraz po urodzeniu. - Miesiąc po narodzinach Gosi zwołano konsylium kardiologiczno-chirurgiczne w Warszawie, gdzie stwierdzono brak możliwości operacyjnego leczenia wady serca w Polsce.
Rodzice Gosi nie zamierzali się poddać. Zaczęli szukać pomocy w innych szpitalach w Polsce. - Wysłałam dokumenty córki do Krakowa i Łodzi, ale bez rezultatu, nie było żadnej odpowiedzi - opowiada pani Monika.
Wtedy znalazła informację o cierpiącej na taka samą wadę serca jak Gosia Oli Matejczuk z Supraśla (opisywaliśmy historię dziewczynki wiele razy, niedawno miała operację w Niemczech).
Zobacz też: Ola Matejczuk już po operacji. Pomogli ludzie
Rodzice Oli, którzy założyli fundację dla swojej córki i innych dzieci z wadami serca, wzięli pod opiekę także Gosię. - Wysłaliśmy jej dokumenty do Niemiec, tamtejsi lekarze zgodzili się przeprowadzić zabieg - opowiada pani Monika. - To była znakomita wiadomość. Ale zaraz nastąpił zimny prysznic, bo koszt zabiegu to 50,5 tys. euro. To przekracza nasze możliwości. Ja nie pracuję, na rodzinę zarabia tylko tata Gosi. Mam nadzieję, że ludzie o dobrych sercach pomogą mi uratować moje jedyne dziecko.
Zbiórka trwa od kilku miesięcy. Dotąd na koncie dziewczynki jest nieco ponad 18 tys. zł. To niewiele.
Leczenie Małgosi można wspomóc wpłacając datki na konto Fundacji Cor Angelus 23 1020 1332 0000 1402 0960 7823 z dopiskiem „Darowizna dla Gosi”.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?