Ekolodzy kary nie poniosą, ale są winni. Będzie odwołanie od wyroku

Sprawa dotyczy czerwcowego protestu w okolicy osady leśnej Czerlonka. Grupa ekologów blokowała wyjazd harvesterów, które miały być użyte do wycinki drzew na terenie Puszczy Białowieskiej. Część z tych osób przykuła się nawet do uruchomionych maszyn.

Czytaj też: Kinga: To było molestowanie! Lasy: Nie było takiej sytuacji
Siedmioro protestujących zostało obwinionych o zakłócanie porządku publicznego. Policja wnioskowała do sądu o ich ukaranie. Z ten czyn, który jest jedynie wykroczeniem, grozi kara grzywny, ograniczenia wolności lub aresztu. Sąd uznał wszystkich obwinionych za winnych, ale odstąpił od wymierzenia im kary. Muszą jedynie zapłacić po 100 zł zryczałtowanych kosztów sądowych. Wyrok wywołał w Obozie dla Puszczy mieszane uczucia. Kary nie ma, ale jednak obwinieni czują się niewinni, choć sąd twierdzi inaczej.

- Od takiego wyroku musimy się odwołać - mówi Zenon Kruczyński, który dziś ma stanąć przed sądem w identycznej sprawie: jest obwiniony o blokowanie wycinki. - Po rozprawie policjant, który był oskarżycielem publicznym, powiedział mediom, że obwinieni - zgodnie z wyrokiem sądu - są winni. Z tym nie mogę się zgodzić. Sam sąd w uzasadnieniu przytaczał nasze racje i choć nie użył tych słów, mówił o stanie wyższej konieczności. Przyznał też, że wykorzystaliśmy wszystkie inne możliwości sprzeciwienia się wycince. Bezpośredni protest był ostatecznością. Nawet Trybunał Sprawiedliwości w Strasburgu zakazał wycinki. A jak wskazał sąd, prawo międzynarodowe jest powiązane z krajowym. Uważam wiec, że powinniśmy być uniewinnieni.

- Puszcza Białowieska to nasze dobro narodowe, jako patriota czułem się w obowiązku go bronić - mówił podczas procesu Piotr Romanowski, jeden z obwinionych.

Dziś odbędzie się proces kolejnych ekologów obwinionych o protesty w puszczy. Lasy Państwowe na drodze cywilnej domagają się też od nich zadośćuczynienia za straty wywołane przerwaniem prac przy wycince.

Hajnówka. Kolejna blokada wycinki w Puszczy Białowieskiej