Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Oszustka Alicja J., fałszywa dziennikarka, żeruje na ludzkiej dobroci

Redakcja
Alicja J. podaje się za różne osoby. Ostatnio przebywała w gospodarstwie agroturystycznym w Trzciance
Alicja J. podaje się za różne osoby. Ostatnio przebywała w gospodarstwie agroturystycznym w Trzciance BJK
Podaje się za dziennikarkę. Wzbudza litość, wymyślając historie. Dostaje nocleg. Po kilku dniach znika, a rachunków nie płaci.

- Wydawała się normalną osobą. Opowiedziała wzruszającą historię i wzbudziła nasze zaufanie. Nie zdawaliśmy sobie sprawy, że może nas oszukać - mówi Alicja Makowska z Trzcianki (woj. wielkopolskie).

Oszustką okazała się Alicja J., znana łomżyńska dziennikarka, pracująca kilka lat temu w lokalnej stacji radiowej i tygodniku. Do tej pory wyłudzała pieniądze głównie za noclegi w hotelach. Teraz proceder przeniósł się na gospodarstwa agroturystyczne. Zmieniła także swoją tożsamość, podając się za Hannę Pawłowską z Zalesia Górnego. Tylko w ostatnim czasie naciągnęła gospodarstwa na Mazurach i w Górach Sowich.

Schemat działania za każdym razem jest taki sam. Wzbudza zaufanie opowieściami o swoim życiowym pechu. Następnie znika bez śladu.

- Opowiedziała nam o niesamowicie pechowym zdarzeniu - zatrzasnęła w swoim samochodzie kluczyki i torebkę z dokumentami i pieniędzmi, nie ma więc możliwości zapłacić za rezerwację z góry, ale za kilka dni dojedzie do niej mąż, który powróci z zagranicznej pracy i wszystko ureguluje - wyjaśnia Makowska. - Oczywiście mogliśmy zamknąć jej drzwi przed nosem i zwyczajnie odmówić pobytu - nie byłoby wtedy całej tej historii, ale człowiek ma też serce. I pomógł - dodaje.

Gdy Alicja J., podająca się za Hanię, zorientowała się, że jest naciskana na uregulowanie rachunku, wyszła z domu i już nie wróciła. Dane, które podała okazały się fałszywe, a telefon milczał.

- Postanowiliśmy przestrzec inne ośrodki przed tą oszustką - dodaje Makowska. - „Hania” poczuła się jak w domu: częstowaliśmy obiadami, papierosami, a nawet dawaliśmy jakieś drobne pieniądze. Ciągle tłumaczyła, że przelew się opóźnia, ale zapewniała, że nadejdzie od męża w Irlandii - tłumaczy Makowska.

Alicja J. uczyniła wyłudzanie noclegów swoim sposobem na życie. W ręce policji wpadła w 2013 roku. Wówczas korzystała z gościnności m.in. w Zielonej Górze, Kielcach, Zamościu i Przemyślu. Za każdym razem zostawiała nieopłacone rachunki. W Zamościu lokalną telewizję, z którą rzekomo miała kręcić program telewizyjny na zlecenie TVN, naciągnęła na 7,2 tys. zł., hotel Senator w Zamościu oszukała na 3,4 tys. zł, zaś pensjonat Pod Białym Orłem w Przemyślu opuściła, zostawiając nieopłacony rachunek na 755 zł.

Alicja J. często wykorzystuje do swojego przestępczego procederu przypadkowe zdarzenia. 9 marca 2013 roku zawitała do hotelu Baron na Dolnym Śląsku. Dzień wcześniej w filharmonii dolnośląskiej znaleziono zmasakrowane zwłoki 60-letniego pracownika technicznego i 27-letniej harfistki. W hotelu omotała rodziców zamordowanej kobiety, iż chce kręcić o tej tragedii reportaż. Hotel stracił 1000 zł, nie zapłaciła wynajętemu operatorowi kamery, nie oddała też recepcjonistce pożyczonych pieniędzy.

Oszustka naciągnęła także łomżyński szpital, który ścigał ją za niepłacone badania lekarskie, które zleciła.

W połowie 2013 roku Alicja J. skazana została na 1,5 roku więzienia w zawieszeniu na 3 lata i 200 zł grzywny. Obecnie grozi jej kara bezwzględnego pozbawienia wolności nawet na 8 lat.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna