Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tragedia w Łapach. Ojciec zabił syna, a potem siebie? Pogrzeb w piątek

(jul)
Policjanci od początku podejrzewali, że prawdopodobnie ojciec najpierw zabił syna, a potem siebie. Na miejscu tragedii znaleźli broń.
Policjanci od początku podejrzewali, że prawdopodobnie ojciec najpierw zabił syna, a potem siebie. Na miejscu tragedii znaleźli broń. Wojciech Wojtkielewicz
Cały czas wyjaśniamy okoliczności tego zdarzenia - powiedziała w czwartek Katarzyna Pietrzycka, zastępca Prokuratora Rejonowego w Białymstoku. Pewne jest, że nikt z zewnątrz nie przyczynił się do śmierci 36-letniego mieszkańca Łap i jego 10-letniego syna.

Śledczy wykluczyli udział osób trzecich. Zresztą, jak poinformowała prokurator Pietrzycka, w mieszkaniu mężczyzny panował porządek, co może świadczyć o tym, że nie doszło tam do rozboju. Takie są wstępne ustalenia prokuratury.

Do tragedii doszło w niedzielę w jednym z mieszkań w bloku przy ul. Bohaterów Westerplatte. Ciała ojca i syna znaleźli ich bliscy. We wtorek odbyła się sekcja zwłok. To ona dała wstępną odpowiedź na pytanie, co było przyczyną śmierci mężczyzny i jego synka.

Tragedia w Łapach: To było samobójstwo. Są wyniki sekcji zwłok

- Najbardziej prawdopodobną w tej chwili jest wersja samobójstwa rozszerzonego - potwierdza prokurator.

Policjanci od początku podejrzewali, że prawdopodobnie ojciec najpierw zabił syna, a potem siebie. Na miejscu tragedii znaleźli broń. Podobno, był to przerobiony karabinek sportowy KBKS. Mężczyzna nie miał na niego pozwolenia.

- To bardzo istotne pytanie, skąd mężczyzna miał broń. Chcemy też uzyskać odpowiedź na inne: w jakim zakresie została ona przerobiona, jeśli rzeczywiście tak było - podkreśla zastępca prokuratora rejonowego.

Sprawdzane są też motywy targnięcia się na życie ojca, który wcześniej miał zabić syna. Śledczy zbadają m.in. historię chorobową 36-latka.

- Chcemy ustalić, w jakich miejscach się leczył. Czy była to depresja? To tłumaczyłoby to, co się stało - wyjaśnia Katarzyna Pietrzycka.

Mężczyzna był rozwiedziony. Samotnie wychowywał synka. Prawdopodobnie borykał się z problemami życiowymi. Rodzina od września 2015 r. miała asystenta rodziny. Taka osoba pomaga m.in. w sprawowaniu obowiązków rodzicielskich, współpracuje ze szkołą, sprawdza warunki panujące w domu.

- Posiadanie asystenta wynikało stąd, że ojciec samotnie wychowywał syna. Sąd przyznał mu opiekę nad dzieckiem - tłumaczy prokurator.

W piątek odbędzie się pogrzeb 36-latka i jego synka. Msza żałobna zostanie odprawiona o godz. 10 30 w kościele w Płonce Kościelnej, gdzie mieszkają bliscy mężczyzny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna