W czwartek Sąd Okręgowy w Suwałkach, gdzie trafiła apelacja uznał, że wystarczy zatrzymać mu uprawnienia na 10 lat. Pełnomocnik pokrzywdzonej rodziny zapowiada kasację.
Do tragedii doszło niemal trzy lata temu. Policjanci z Sejn otrzymali wówczas informację, że w rejonie wsi Gawiniańce, w przydrożnym rowie, stoi rozbity mercedes. Kilkadziesiąt metrów dalej znaleziono ciało 23-letniej kobiety. Kierowcy auta nie było na miejscu. Dopiero siedemnaście godzin później został zauważony, jak idzie poboczem drogi. Miał obrażenia ciała i resztki amfetaminy we krwi.
Powołani przez prokuraturę biegli orzekli, że samochód poruszał się z nadmierną prędkością 140 km na godzinę. Na drodze nie było śladów hamowania. Prokuratura oskarżyła Łukasza Ł., że jadąc po pijanemu spowodował wypadek ze skutkiem śmiertelnym i nie udzielił pomocy poszkodowanej kobiecie.
Gawiniańce. Dachowanie mercedesa. Zginęła pasażerka. Kierowca uciekł. Sąd uznał, że był w szoku
W sądzie kierowca tłumaczył, że nie uciekł z miejsca zdarzenia. Oddalił się, bo był w szoku. Sąd pierwszej instancji wymierzył mu karę 3,5 roku więzienia i wydał 5-letni zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych. Apelację złożyli pełnomocnicy poszkodowanej rodziny i prokurator. Ten ostatni domagał się, aby oskarżony stracił prawo jazdy do końca życia. Ale „okręgówka” uznała, że nie ma ku temu podstaw.
- Oskarżony pił w dniu zdarzenia, ale nie ma dowodów na to, że jechał pijany - zauważa Marcin Walczuk z Sądu Okręgowego w Suwałkach. - Podobnie jak na to, że był w szoku.
Natomiast nie było wątpliwości, że jechał brawurowo i dlatego sąd zaostrzył zakaz prowadzenia pojazdów do 10 lat. Nakazał też kierowcy, by oddał dokument, bo do tej pory nim dysponował.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?