Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zaleskie. Ciało wisiało w płonącym domu

Helena Wysocka
Archiwum
Zaryglowała drzwi, podpaliła dom i powiesiła się w łazience? Wszystko wskazuje na to, że tak właśnie było.

Ale organy ścigania będą sprawdzały różne tezy. Także taką, czy ktoś nie upozorował samobójstwa 60-letniej Heleny K., a później, by zatrzeć ślady podłożył ogień.

- Trudno powiedzieć, co właściwie się stało - mówi Marek Buchowski, sołtys wsi Zaleskie, gdzie doszło do tragedii. - Mam nadzieję, że organy ścigania jak najszybciej to wyjaśnią.

Zamknęła drzwi od środka

W czwartek, około godz. 2 nad ranem mieszkaniec wsi Zaleskie zaalarmował policję, że z domu sąsiadki wydobywa się dym. Gdy strażacy dotarli na miejsce, niewiele już mogli zrobić. Budynek płonął jak pochodnia.

- To stary, drewniany obiekt - mówi Ryszard Gałdzewicz, zastępca komendanta KP PSP w Sejnach. - Potwornie trudno było opanować ogień.

Strażacy wyważyli zamknięte drzwi do domu i zaczęli przeszukiwać pomieszczenia. W łazience, też z zaryglowanymi drzwiami, znaleźli ciało właścicielki domu. Wstępne oględziny zwłok nie wykazały obrażeń. Wygląda więc na to, że kobieta popełniła samobójstwo. Tym bardziej, że podobno nie było możliwości, by włożyć klucz do drzwi od zewnątrz. Stąd przypuszczenie, że musiała zamknąć je sama, od środka.

Helena K. mieszkała w Zaleskich od lat. Prowadziła tam, wraz z mężem, niewielkie gospodarstwo rolne. Hodowała zwierzęta, uprawiała kilkuhektarowe pole.

- Spokoju w domu nie miała - opowiadają we wsi. - Można powiedzieć, że awantura goniła awanturę.

Kobieta wielokrotnie prosiła o pomoc sejneńską policję. Zresztą, jej mąż też to robił. Twierdził bowiem, że żona znęca się nad nim psychicznie. Kto miał rację, nie wiadomo. Postępowania w tej sprawie są jeszcze prowadzone. Ale kilka miesięcy temu mężczyzna wyprowadził się z domu. Najpierw, na parę nocy zatrzymał się w sejneńskim hotelu, a później u kolegi.

- Od pewnego czasu domagał się podziału majątku - twierdzą nasi rozmówcy. - Czasem przyjeżdżał do wsi. Chciał wyciągnąć trochę grosza, by mieć na wynajem mieszkania. Trudno się dziwić. Siedemdziesiątkę ma na karku, żadnej pracy nie znajdzie, a żyć z czegoś trzeba.

Groziła, że wszystko puści z dymem?

Spór o majątek miał być przyczyną desperackiego kroku Heleny K. Zresztą, chyba nie pierwszego. W miniony weekend, w gospodarstwie paliła się obora. Strażacy stwierdzili wówczas, że ktoś podłożył ogień. Podobno kobieta przyznała się, że chciała budynek puścić z dymem. Miała też mówić, że woli wszystko zniszczyć, niż podzielić się dorobkiem z mężem. Zresztą, musiałaby sprzedać gospodarstwo, by z nim się rozliczyć. - Podobno uprzedzała też, że popełni samobójstwo - dodaje nasz rozmówca. - Tyle tylko, że nikt nie wziął tego poważnie.

Czy tak faktycznie było, nie wiadomo. Do czasu zakończenia postępowania w sprawie pożaru obory ani policja, ani prokuratura nie chce ujawniać żadnych szczegółów. Podobnie jak o czwartkowym, tragicznym zdarzeniu. Policja odsyła w tej sprawie do prokuratora, a ten mówi ogólnikami.

- Decyzje merytoryczne znane będą za kilka dni - informuje prokurator Ryszard Tomkiewicz. - Jeśli Helena K. popełniła samobójstwo, to śledztwo zostanie umorzone.

Będziemy ustalać przyczynę śmierci. A także to, czy kobie-ta nie była pod wpływem środków odurzających

Ryszard Tomkiewicz rzecznik Prokuratury Okręgowej w Suwałkach

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna