Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sokółka. Chcesz pracować dla starosty? Musisz wykazać się lisim sprytem albo przepadniesz

Ewelina Kardel
Jak podkreśla Piotr Rećko krótkie terminy stawienia się na egzamin są wynikiem... braku rąk do pracy w urzędzie.
Jak podkreśla Piotr Rećko krótkie terminy stawienia się na egzamin są wynikiem... braku rąk do pracy w urzędzie. Wojciech Wojtkielewicz
Podejrzane konkursy. W sokólskim starostwie było siedem wolnych etatów. Choć chętnych było wielu, część z nich nie miała szans zgłosić się na egzamin.

Jeszcze nigdy nie spotkałam się z taką arogancją władzy i niekorzystnymi dla kandydata warunkami informowania o dalszym etapie postępowania! A gdy zadzwoniłam do urzędu z pytaniami usłyszałam, że BIP jest głównym źródłem informacji i urzędnicy nie mają obowiązku udzielania mi jakichkolwiek odpowiedzi - mówi oburzona mieszkanka Sokółki.

Kobieta ubiegała się o jedno z siedmiu wakatów na stanowisko urzędnicze w Starostwie Powiatowym w Sokółce. Wszyscy kandydaci mieli obowiązek przesłania podanych przez starostwo dokumentów do 18 lipca. Już kolejnego dnia na stronie internetowej Biuletynu Informacji Publicznej pojawiła się informacja, którzy kandydaci zakwalifikowali się do następnego etapu.

- Wchodząc na stronę internetową o godzinie 15. we wtorek takiej informacji jeszcze nie było. A następnego dnia z rana dowiedziałam się, że wyznaczony termin egzaminu to 9. rano. Nawet, gdybym później sprawdziła BIP, to nie miałabym szans na wzięcie urlopu i stawienie się w wyznaczonym terminie na egzaminie. Czy starostwo myśli, że tylko osoby bezrobotne starają się o prace w urzędzie? - pyta poirytowana rozmówczyni.

Kobieta chce pozostać anonimowa. Obecnie pracuje w jednym z białostockich urzędów, ale wolne stanowiska pracy w starostwie skłoniły sokółczankę do złożenia dokumentów.

- Jeśli są wolne wakaty w mojej rodzinnej miejscowości, to dlaczego nie spróbować? Nie musiałabym dojeżdżać. Spełniłam wszystkie wymagania. A podawanie kandydatom informacji niecałą dobę przed egzaminem jest po prostu śmieszne. Ubiegając się o miejsce w urzędzie, gdzie teraz pracuję, taką informację dostałam tydzień wcześniej. Przecież do egzaminu trzeba się przygotować - wyjaśnia kobieta.

Kilka minut po telefonie sokółczanki, do naszej redakcji z tym samym problemem zgłosił się mężczyzna. Również ubiegał się o posadę w starostwie.

- Starałem się o etat w wydziale geodezji. Spełniłem wszystkie wymagania. Jednak jakim cudem miałem stawić się w wyznaczonym terminie, jeśli jestem urzędnikiem i moi przełożeni pracują do godziny 15.30, a informacja o egzaminie pojawiła się tuż przed 16.? Nikt by nie dał mi urlopu tak od ręki, przecież musiałbym o tym poinformować przynajmniej dzień wcześniej - denerwuje się mężczyzna.

O wyjaśnienie poprosiliśmy starostę Piotra Rećko. Zgodził się z nami porozmawiać, ale poprosił o przesłanie swoich wypowiedzi do autoryzacji, co też uczyniliśmy. Jednak pomimo wskazanego przez nas terminu, pan starosta nie raczył nam odpisać.

Co wiesz o woj. podlaskim? Zapraszamy do quizu

Jak wynikało z naszej rozmowy ze starostą, urząd informuje kandydatów o dalszych etapach rekrutacji tylko za pomocą BIP oraz informacji zamieszczanej w gablocie starostwa. Jak podkreślał Piotr Rećko, nie ma obowiązku telefonicznego lub listownego zawiadamiania kandydatów. Tym bardziej, że jak to określił: „szczególnie urzędnik ubiegający się o posadę w naszym starostwie powinien potrafić posługiwać się BIP-em i śledzić wprowadzane w nim zmiany”.

Na pytanie dlaczego termin stawienia się na egzamin jest tak krótki, odpowiedział, że każdy pracownik ma prawo do 4-dniowego urlopu na żądanie i może go przeznaczyć właśnie na egzamin w starostwie. Dodatkowo stwierdził, że w listopadzie na jego wniosek zostało zmienione zarządzenie w którym jasno określa się, że starostwo nie ma obowiązku informowania kandydata o dalszych etapach rekrutacji.

Takie podejście wzbudza jednak spore podejrzenia wśród osób ubiegających się o wolne wakaty. Rodzą się domysły, że w starostwie promuje się wcześniej wskazanych kandydatów. Dlatego też zapytaliśmy inne starostwa powiatowe w naszym województwie, w jaki sposób one powiadamiają swoich kandydatów.

- Informujemy kandydatów telefonicznie, ponieważ tak jest najszybciej. Mamy wówczas pełną wiedzę, czy dany kandydat jest nadal zainteresowany, czy może zrezygnował - wyjaśnia sekretarz Ireneusz Ślesiński ze Starostwa Powiatowego w Zambrowie.

- Po pierwsze tak jest szybciej, i od razu weryfikujemy, kto ewentualnie zrezygnował. Po drugie, nikt nie jest w stanie nam zarzucić, że nie otrzymał listu czy meila. Dzwonimy do kandydatów tyle razy, aż się z nimi połączymy i przekażemy informację. To jest także ochrona dla nas, bo nikt nam nie zarzuci, że pomimo spełniania wymagań, kandydaci nie zostali poinformowani. Rodzi to bowiem późniejsze podejrzenia, że promujemy „namaszczonych” przez kogoś kandydatów - wyjaśnia Barbara Maciorowska ze Starostwa Powiatowego w Mońkach.

- Nawet jeśli mamy ponad 30 chętnych dzwonimy zawsze siedem dni przed terminem stawienia się w starostwie. Leży to w gestii każdego urzędu - wyjaśnia Beata Pona ze Starostwa Powiatowego w Białymstoku.

W rozmowie z nami, Piotr Rećko dał jasno do zrozumienia, że osób, które chcą pracować w starostwie, nie będzie prowadził za rękę. I, że jego przyszli pracownicy powinni wykazywać się inicjatywą.

Profesor Jerzy Kopania, znany białostocki etyk uważa, że taki sposób rekrutacji i powiadamiania kandydatów, jaki jest w sokólskim starostwie, jest zwyczajnie niedopuszczalny.

- Każdy konkurs na publiczne stanowisko powinien być tak zorganizowany, by nie budzić żadnych wątpliwości. W tym przypadku jednak nie można ustalić, czy krótki termin był sposobem na wyeliminowanie konkurencji. Dlatego też konkursy powinny być jasne i przejrzyste, bo takie postępowanie rodzi podejrzenia. Już sama wątpliwość „czystości” rekrutacji sprawia, że nie wierzymy w wyniki tak przeprowadzonego konkursu. Dlatego uważam, że wojewoda podlaski jako organ nadzorczy, powinien unieważnić wyniki tego konkretnego konkursu i wymusić na staroście sokólskim takie działanie, aby każdy mógł zgłosić się na egzamin - wyjaśnia prof. Jerzy Kopania z Uniwersytetu w Białymstoku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna