Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Działacze KOD: Prawo naruszyli pani Anders i ministrowie

Tomasz Kubaszewski
Na pierwszym planie K. Łoziński, z tyłu - M. Kijowski.
Na pierwszym planie K. Łoziński, z tyłu - M. Kijowski. T. Kubaszewski
Policja wciąż twierdzi, że wszyscy są winni i domaga się kary prac społecznych.

Działacze KOD-u znowu pojawili się wczoraj w suwalskim sądzie, włącznie z nowym przewodniczącym Krzysztofem Łozińskim i byłym Mateuszem Kijowskim. Przyjechali wspierać tych, którzy w marcu ub.r. zakłócili przebieg wystawy poświęconej gen. Władysławowi Andersowi i jego żołnierzom. Działo się to w ostatnim dniu kampanii w przedterminowych wyborach do Senatu. Na wystawie pojawili się kandydatka PiS Anna Maria Anders oraz minister Mariusz Błaszczak z zastępcą Jarosławem Zielińskim.

- Ich wystąpienia w sposób ewidentny naruszyły prawo - mówił wczoraj przed sądem Marcin Skubiszewski, jeden z pięciorga obwinionych.

Dodał, że na wystawie zorganizowanej za publiczne pieniądze w Archiwum Państwowym do wyborów nawiązali i Błaszczak, i Anders. Stąd, jak stwierdził, wzięła się jego „spontaniczna reakcja” i głośno zadane pytania. Zapewniał, że z Warszawy do Suwałk nie przyjechał z zamiarem wywołania awantury.

Inni obwinieni, w tym jedyna w tym gronie suwalczanka, twierdzili, iż albo przyszli po prostu obejrzeć wystawę, albo pojawili się w Suwałkach przejazdem, albo organizowali w mieście akcję zachęcającą do udziału w wyborach. Zapewniali o swojej niewinności i o reakcji adekwatnej do sytuacji. - Porządek zakłócili pani Anders i ministrowie - dodawali.

Cała piątka składała wczoraj zeznania, bo, jak pisaliśmy, proces rozpoczął się od nowa. Najpierw, w styczniu br. wszyscy zostali uniewinnieni. Po odwołaniu złożonym przez policję, sprawą zajął się suwalski sąd okręgowy. W kwietniu wyrok uchylił, uznając że w I instancji sędzia nie wyjaśnił wszystkich okoliczności, popełnił błędy w ustaleniach i zbyt dowolnie ocenił dowody.

W konsekwencji proces wrócił do sądu rejonowego.

W czwartek sędzia przesłuchała obwinionych, obejrzał film z przebiegu zdarzenia oraz odrzucił policyjny wniosek o przesłuchanie nowych świadków. Ponieważ innych wniosków nie było, przewód został zamknięty. Oskarżyciel wygłosił mowę końcową. Przekonywał w niej, że porządek został zakłócony w sposób ewidentny i nic tego nie tłumaczy. Dla każdego z obwinionych domagał się po kilkadziesiąt godzin prac społecznych.

Swoje mowy obrońcy wygłoszą za trzy tygodnie. Wtedy też powinien zapaść wyrok.

Zobacz także: Pikieta KOD w obronie niezależności sędziów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna