Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łanowicze Małe. Poprosił policję o pomoc. Musi za to zapłacić 600 zł!

Helena Wysocka
- Policjanci byli aroganccy i na koniec uszkodzili bramkę - twierdzi Stanisław Zapolski. - I - zamiast pomóc - chcą mnie ukarać.
- Policjanci byli aroganccy i na koniec uszkodzili bramkę - twierdzi Stanisław Zapolski. - I - zamiast pomóc - chcą mnie ukarać. H.Wysocka
Strzec bezpieczeństwa obywateli - ślubują policjanci. Okazuje się, że obywatela Stanisława Zapolskiego to nie dotyczy. Mało tego! Mundurowi żądają kary dla niego, bo uważają, że niepotrzebnie ich fatygował.

- Po cholerę są te służby, skoro nie dbają o bezpieczeństwo - denerwuje się Stanisław Zapolski ze wsi Łanowicze Małe (gm. Przerośl). Do jego posesji jedzie się wąską, żwirową drogą gminną obok posiadłości sąsiada, na której rośnie wysokie, martwe drzewo. Spróchniałe konary wiszą nad drogą.

- Przy najmniejszym podmuchu wiatru sypią się na ziemię gałęzie - mówi rolnik. - Tylko patrzeć, jak jakiś konar spadnie na głowę lub samochód. I kto wtedy będzie za to odpowiadał?

- Niektóre gatunki żywych drzew mogą stwarzać zagrożenie, a co dopiero martwe - potwierdza obawy Zapolskiego Piotr Pieczyński, kierownik działu ochrony przyrody Wigierskiego Parku Narodowego. - Należy je jak najszybciej wyciąć albo przynajmniej przyciąć, by nie spadały na ludzi albo auta.

Chodził od urzędu do urzędu

Dwa miesiące temu Zapolski poprosił więc sąsiada, by zrobił porządek z drzewem. Ten odmówił. Nasz Czytelnik pojechał więc do urzędu gminy. Ale i tam nie spotkał się ze zrozumieniem.

- Wójt nie miał czasu, a urzędnik poradził mi, bym zatelefonował do inspektoratu ochrony środowiska - dodaje Zapolski. - Ale tam usłyszałem, że to sprawa zarządcy drogi albo policji.

Poprosił więc o pomoc policję. Funkcjonariusze przyjechali po kilku dniach. Według Zapolskiego byli mało uprzejmi i od początku lekceważyli problem. Nie zauważyli albo zauważyć nie chcieli, że duże, martwe drzewo rośnie przy gminnej drodze, a spadające konary zagrażają bezpieczeństwu. Twierdzili, że sąsiad może robić u siebie, co chce. Rolnik zagroził więc, że pojedzie na skargę do prokuratora. Wtedy mundurowi mieli zacząć z niego drwić: - A ty trafisz do tego prokuratora? Wiesz, jak tam w ogóle dojechać?

Na koniec zażądali od gospodarza dowodu osobistego, spisali dane i pojechali. Zapolski przekonuje, że, wychodząc z posesji, tak walnęli bramką, że zniszczyli w niej zamek. Uznał, że miarka się przebrała i poszedł na skargę do komendanta w Suwałkach.

- Podejrzewam, że tym sobie zaszkodziłem - mówi. - Komendant nawet nie chciał oglądać zdjęć, które przedstawiały sytuację na drodze. Obiecał, że wyjaśni sprawę, a później przysłał pismo, że nie mam racji.

A miesiąc później policjanci skierowali do sądu wniosek o ukaranie Zapolskiego. Stwierdzili, że wprowadził ich w błąd, bo konary drzewa zagrożenia nie stanowią.

Sąd przyjedzie do wsi?

Kilka dni temu Sąd Rejonowy w Suwałkach wymierzył Zapolskiemu 600 zł kary. Rolnik zaskarżył orzeczenie. Chce prosić sąd, by przyjechał do wsi i zobaczył, czy zagrożenie jest czy nie.

- Policja powinna pomagać ludziom, a nie ignorować ich problemy - mówi.

Poprosiliśmy Andrzeja Baranowskiego, rzecznika prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Białymstoku, by ocenił zachowanie suwalskich funkcjonariuszy. Ale stwierdził, że bez analizy akt sprawy jest to niemożliwe.

Obserwuj nas na Twitterze:

Bądź na bieżąco. POLUB NAS na Facebooku:

Gazeta Współczesna

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna