Matka dziewięciorga dzieci skorzystała z programu 500+, więc ośrodek pomocy odmówił jej zasiłku

Pracownicy socjalni z Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Suwałkach uznali, że jeśli kobieta będzie rozsądnie gospodarować środkami, które posiada, to wystarczy jej na wszystko.

Czytaj też: Piorun zabił mężczyznę podczas nawałnicy (zdjęcia, wideo)

Pielęgniarki: Jest nas coraz mniej, zarabiamy niewiele

- Mam wydawać pieniądze dzieci na zakup opału, mebli, czy środków czystości? - dziwi się Beata Maciejun. - To chyba jakieś nieporozumienie. Sądziłam, że środki z nowego programu mają umożliwić maluchom korzystanie z zajęć dodatkowych czy różnego rodzaju atrakcji, na które wcześniej nie było nas stać.

Anna Maria Anders otworzyła biuro senatorskie. Zemstą było zwycięstwo (zdjęcia)

Kobieta jest przekonana, że urzędnicy z MOPS źle interpretują przepisy i już napisała w tej sprawie petycję do premier Beaty Szydło.

Pięć bochenków chleba na dzień

Beata Maciejun wychowuje wraz z mężem dziewięcioro dzieci w wieku od 2 do 16 lat. Rodzina zajmuje lokal socjalny i od lat korzysta z pomocy społecznej.

Trzy tygodnie temu kobieta wystąpiła z wnioskiem o przyznanie zasiłków celowych. Chciała, by MOPS pokrył m.in. koszty wyjazdu jednej z córek na szkolną wycieczkę, a także dał pieniądze na zakup żywności i środków czystości.

- Koszty utrzymania tak dużej rodziny jak moja są ogromne - tłumaczy Beata Maciejun. - Każdego dnia, na śniadanie i kanapki dla dzieci kupuję pięć bochenków chleba. A gdzie reszta?

Sporo pieniędzy idzie również na lekarstwa. Kobieta i jej mąż są bowiem schorowani. Dzieci też znajdują się pod stałą opieką specjalistów, m.in. dlatego, że rodzina żyje w złych warunkach lokalowych. W mieszkaniu jest grzyb, na który uczulone są niektóre maluchy. Kaszlą więc i mają wysypki.

Kilka dni temu suwalczanka dowiedziała się, że na zasiłki z MOPS-u liczyć już nie może, ponieważ w minionym miesiącu otrzymała 4500 zł w ramach programu Rodzina 500+. Jeśli więc będzie gospodarować tymi pieniędzmi racjonalnie, to wystarczy jej na wszystko.

Bądź na bieżąco. POLUB NAS na Facebooku:

Gazeta Współczesna

Maria Metelska, wicedyrektor suwalskiego ośrodka zauważyła też, że pieniędzy na pomoc jest mało, dlatego kierowana ona będzie przede wszystkim do osób starszych, chorych czy niepełnosprawnych.

- Chodzi także o to, że rodzina z nami nie współpracuje - dodaje Wiesława Szyszko, kierownik działu pomocy środowiskowej MOPS-u. - Nie chce m.in. powiedzieć, na co przeznaczyła otrzymane środki.

Będzie pisać skargi

Maciejun przypomina, że jeszcze kilka tygodni temu pracownicy socjalni mówili, że jest wzorową matką. Skąd więc teraz podejrzenie, że marnotrawi pieniądze?

Rolnik pobił dziennikarkę i wyzwał sołtysa (zdjęcia)

- Nie pozwolę skrzywdzić swoich dzieci - zapowiada suwalczanka. - Poprosiłam premier o interwencję. A jeśli nie pomoże, to zwrócę się o pomoc do Rzecznika Praw Obywatelskich.

Póki co, decyzję MOPS-u zaskarżyła do Samorządowego Kolegium Odwoławczego.

Biuro prasowe Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Socjalnej nie odpowiedziało nam na pytanie, czy suwalscy urzędnicy mieli prawo odmówić pomocy. Ale na stronie internetowej resortu znaleźliśmy informację, że świadczenie wychowawcze 500 zł nie może być liczone do dochodu przy ustalaniu prawa do innych świadczeń z pomocy społecznej.