Kobieta z chorym synem poszukuje mieszkania. Bo właściciel tego, które obecnie zajmuje terroryzuje ją w dzień i nocy.
- W sobotę, gdy wracałam z zakupów to stał przed klatką i nie pozwolił mi wejść do środka - skarży się suwalczanka. - Musiałam prosić o pomoc policję.
Dodaje, że boi się o swojego syna, który ma stany lękowe i ataki właściciela mieszkania bardzo mocno przeżywa. Trzęsie się z nerwów, chowa w kącie albo zaczyna być agresywny. - Nie powinnam tego dłużej lekceważyć, muszę się wyprowadzić - mówi kobieta. - Ale nie mam jak szukać lokalu, bo syn boi się zostać sam. Trudno się dziwić, bo jak nie głuche telefony, to łomotanie do wejściowych drzwi. Jesteśmy już u kresu wytrzymałości.
Zobacz tu Tragiczny wypadek. 18-letni kierowca BMW uderzył w drzewo. Dzień wcześniej odebrał prawo jazdy
Poszło o rachunek
Jesienią 2014 roku Krystyna J. wynajęła, za pośrednictwem agencji, mieszkanie przy ulicy Utrata. Problemy z jego właścicielem zaczęły się kilka miesięcy później, gdy przyniósł rachunek za zużyte ciepło. Nie chciała go uregulować, bo obejmował cały rok. Tymczasem kobieta mieszkała tylko dwa miesiące.
- Zapłaciłam jedynie część pieniędzy - opowiada. - Wynajmujący nie odzywał się do mnie, więc sądziłam, że na tym sprawa się zakończy.
Ale się myliła. Po kilku miesiącach przerwy mężczyzna przypomniał sobie o długu i zaczął ją nachodzić.
Rosyjski tir z jabłkami na kilkanaście godzin zablokował DK8 (zdjęcia)
- Na drzwiach wejściowych nalepia kartki z żądaniem zapłaty. Żąda, bym się wyniosła - wspomina. - Sąsiedzi patrzą na mnie, jak na jakiegoś przestępcę.
Ale najgorsze jest tłuczenie w drzwi. Krystyna J. twierdzi, że mężczyzna potrafi godzinami dobijać się do mieszkania, a ona boi się go wpuszczać. Nie ma bowiem pojęcia, o co właścicielowi chodzi. Z jednej strony sugeruje, by opuściła mieszkanie, a z drugiej przysyła pismo, że od października będzie musiała płacić wyższy czynsz.
Nie ma umowy na psa
Właściciel lokalu mówi, że kobieta nie wywiązuje się z zawartej umowy. Posiada psa, choć nie powinna. Poza tym, nie płaci regularnie czynszu i nie zgadza się na wizytację, choć taki zapis też znajduje się w umowie dzierżawy.
- Chcę, by opuściła ten lokal - tłumaczy.
W tym, co robi nie widzi nic złego. Bo, jak mówi, ma prawo pukać do swojego mieszkania. Tak samo, jak siedzieć przed klatką, czy chodzić wokół budynku.
Sprawą zajmuje się policja. Przesłuchuje świadków i ustala, czy właściciel nie łamie prawa.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?