Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Cezary Kopiczko: I co z tego, że nie mam rąk? Jestem jak inni

Tomasz Kubaszewski
Kiedy Cezary Kopiczko przyszedł na kurs jazdy ciężarówkami, instruktor złapał się za głowę. Nie wierzył, że ktoś bez rąk może dać sobie radę. Swój pogląd musiał zweryfikować, gdy Kopiczko tylko zasiadł za kierownicą
Kiedy Cezary Kopiczko przyszedł na kurs jazdy ciężarówkami, instruktor złapał się za głowę. Nie wierzył, że ktoś bez rąk może dać sobie radę. Swój pogląd musiał zweryfikować, gdy Kopiczko tylko zasiadł za kierownicą T. Kubaszewski
Suwałki. Nie ma obu dłoni, a zajął drugie miejsce w Polsce w zawodach kierowców tirów. 24-letni Cezary Kopiczko nie zamierza jednak na tym poprzestać. Chciałby zostać kierowcą rajdowym. - Umiem szybko jeździć - mówi

Kilkudziesięciotonowego tira prowadzi jak jakiś mały samochodzik. Niesłychanie sprawnie operuje kierownicą, zmienia biegi. Już został jednym z najlepszych w Polsce kierowców ciężkich samochodów. Co w tym dziwnego? Suwalczanin Cezary Kopiczko od urodzenia nie ma obu dłoni.

Niedawno zajął drugie miejsce w kraju w konkursie organizowanym przez Renault Trucks. W rywalizacji wzięło udział 506 kierowców tirów z całej Polski. Bez rąk był, rzecz jasna, jeden. Teraz w Portugalii reprezentuje nasz kraj w zawodach międzynarodowych.

Jeździ w długie trasy

- Do samochodów ciągnęło mnie od małego - opowiada 24-letni Cezary Kopiczko. - Pewnie dlatego, że ojciec ma firmę transportową. Prowadzić samochód nauczyłem się, gdy miałem 10 lat.

Kiedy osiągnął pełnoletność, zapisał się na kurs nauki jazdy. Egzamin zdał za pierwszy razem. Potem wyrobił sobie jeszcze uprawnienia na motor, koparko-ładowarkę, wózek jezdniowy oraz ciężarówki z naczepami. Dzisiaj pracuje jako kierowca tych ostatnich. Jeździ w długie międzynarodowe trasy. Najczęściej do Rosji.

- Gdziekolwiek zajeżdżam, wszyscy z niedowierzaniem mi się przypatrują - opowiada. - No bo jak bez rąk prowadzić wielką ciężarówkę?

Chciał być taki jak inne dzieci

Taki przyszedł na świat. Rodzice i przyjaciele szukali w latach dziewięćdziesiątych ośrodka medycznego na świecie, który mógłby dziecku pomóc. Jeden nawet się znalazł. Szybko jednak okazało się, że koszty byłyby przeogromne. Specjalne protezy należałoby wymieniać wraz ze wzrostem dziecka, czyli często. Na to nikogo w ówczesnej Polsce nie byłoby pewnie stać.

Mały Czarek musiał więc nauczyć się żyć bez dłoni. Choć rodzice mocno go wspierali, najwięcej i tak zależało od niego. A chłopiec był niesłychanie ambitny. Nie chciał pomocy, nie znosił litości.

- Będę taki, jak inne dzieci - mówił.

Dzisiaj wokół siebie niemal wszystko potrafi zrobić. Podziw budzi na przykład to, jak wklepuje do telefonu komórkowego nowe numery. Aparat ląduje na krótszej ręce, wypustkami znajdującymi się na dłuższej wciska małe klawisze. Trwa to mniej więcej tyle czasu, ile u człowieka w pełni sprawnego.

Cezary Kopiczko znakomicie radził sobie też w szkole. Zdał maturę i zapragnął zostać... lotnikiem. Przeszedł nawet egzaminy do szkoły w Dęblinie. Ostatecznie uznał jednak, że te studia są zbyt intensywne i zrezygnował. Ale transport na suwalskiej PWSZ skończyl.

Potrafi przygazować

- Marzy mi się, żeby zostać kierowcą rajdowym - mówi. - Pewnie bym sobie poradził. Umiem jeździć nawet bardzo szybko.

Na razie wystąpił w zawodach kierowców tirów. Głównym kryterium było spalanie paliwa. Bo jeśli ktoś potrafi jeździć oszczędnie, to znaczy, że wszystkie elementy związane z prowadzeniem pojazdu wykonuje bardzo dobrze.

- Myślę, że mogę robić w życiu coś więcej, niż tylko prowadzić tiry - dodaje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna