- Za poradę i badania, które zlecił lekarz zapłaciliśmy ponad sto złotych - denerwuje się nasza Czytelniczka. - Teraz ponownie muszę umówić się na wizytę, by specjalista odczytał wyniki. Znowu zapłacę 80 złotych. A przecież córka jest ubezpieczona.
Katarzyna jest suwalczanką. Ale od października minionego roku mieszka w Warszawie i tam kontynuuje naukę.
- Uczelnia ma zawarte porozumienie z poradnią lekarską - opowiada matka studentki. - Kasia też podpisała jakieś dokumenty.
Tydzień temu przyjechała na ferie do domu i źle się poczuła. Skarżyła się, że brzękną jej palce u rąk i boli brzuch. Pojawił się też stan podgorączkowy. Rodzice studentki uznali, że nie można tego lekceważyć i skontaktowali się z lekarzem rodzinnym, by umówić wizytę. Zdziwili się słysząc, że Katarzyna nie jest już pacjentką suwalskiej poradni, tylko warszawskiej.
- Nie pojechaliśmy na wizytę do stolicy - dodaje Czytelniczka. - Nie był potrzebny superspecjalista, tylko internista. Zadzwoniłam do pogotowia i usłyszałam, że lekarz może zbadać, ale nie wypisze skierowania na badania.
Kobiety uznały, że w takiej sytuacji nie pozostaje nic innego, jak zgłosić się do prywatnego gabinetu. I tak zrobiły.
Rafał Tomaszczuk, rzecznik prasowy Podlaskiego Oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia mówi, że miały jeszcze jedno wyjście. Mogły pójść do poradni rodzinnej i wypełnić deklarację. Wprawdzie wtedy Katarzyna P. zostałaby wykreślona z warszawskiej poradni, ale po powrocie na studia mogłaby zapisać się tam ponownie. - W ciągu roku można bezpłatnie zmieniać lekarze trzykrotnie - precyzuje Tomaszczuk. - Przy kolejnej deklaracji trzeba zapłacić 80 złotych.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?