Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Suwałki, Puńsk. Mer do Litwinów: Nie kupujcie w Polsce! A sklepy biją rekordy

Tomasz Kubaszewski
Po wyprawie raz na jakiś czas do Polski i zrobieniu kompleksowych zakupów, tak jak w minioną sobotę, Litwinom z przygranicznych miejscowości sporo w portfelach pozostaje.
Po wyprawie raz na jakiś czas do Polski i zrobieniu kompleksowych zakupów, tak jak w minioną sobotę, Litwinom z przygranicznych miejscowości sporo w portfelach pozostaje. Tomasz Kubaszewski
Mer litewskich Łoździej apeluje, aby nie kupować w polskich sklepach. Nikt jednak tym się nie przejmuje.

- A ciekawe, czy on po cichu do Polski na zakupy nie przyjeżdża? - komentują Litwini, których w sobotę spotkaliśmy przed suwalskim Kauflandem.

Parking na kilkaset miejsc zastawiony był niemal wyłącznie pojazdami z litewskimi numerami rejestracyjnymi.

Arturas Margelis, mer leżących kilkanaście kilometrów od polsko-litewskiej granicy Łoździej zaapelował niedawno do mieszkańców, by zakupy robili na miejscu i wspierali w ten sposób rodzimy biznes. Miał też zagrozić podległym mu urzędnikom, którzy apelu nie posłuchają, wstrzymaniem dodatków do wynagrodzeń.

Litwini robią zakupy w Polsce już od kilku lat. Ceny na większość produktów spożywczych, czy paliwo są u nas znacznie niższe. Te różnice jeszcze powiększyły się w styczniu ubiegłego roku, gdy Litwa przyjęła euro.

- Trudno znaleźć produkty, które w Polsce są droższe, albo przynajmniej w takiej samej cenie, co u nas - mówi Linas Bernatonis z Mariampola.

Pieczywo tańsze niemal o połowę. Podobnie jak niektóre warzywa, z pomidorami i ziemniakami na czele. Znaczące różnice w cenach dotyczą też nabiału, cukru, kawy, środków czystości oraz mięsa i wędlin. - Kupiłem ostatnio w promocji filety z kurczaka po 11 złotych za kilo - dodaje Bernatonis. - U nas wyszłoby prawie dwa razy drożej.

Litwini doskonale orientują się, gdzie i jaka promocja będzie. Korzystają z informacji zamieszczanych w sklepowych gazetkach oraz w internecie.

W ostatnich latach stali się głównymi klientami marketów znajdujących się blisko granicy. Dzięki temu suwalskie sklepy Kaufland czy Lidl oraz sejneńska Biedronka notują rekordowe obroty i należą do najlepszych pod tym względem w swoich sieciach.

- W naszej Biedronce słyszy się przede wszystkim litewski, a dopiero potem polski - opowiadają sejnianie.

Do tego marketu mieszkańcy Łoździej mają raptem 20 kilometrów.

- Trudno ludziom się dziwić, że przyjeżdżają na zakupy do Polski - przyznaje Witold Liszkowski, wójt Puńska. - W portfelach dzięki temu sporo zostaje. Można też jednak zrozumieć mera Łoździej, że występuje z tego typu apelami. Zależy mu na rozwoju przedsiębiorczości w swoim mieście. Ja czasami również apeluję do mieszkańców, by zakupy robili w Puńsku.

Wójt przyznaje jednak, że sam też na zakupy, choćby do Suwałk jeździ. Bo tu jest po prostu taniej.

Mer Łoździej powiedział jednej ze stacji telewizyjnych, że został źle zrozumiany. Owszem, wspiera litewski biznes, ale urzędnikom nie groził. Nawet gdyby było inaczej, każdy sąd wstrzymanie dodatku do wynagrodzenia z takiego powodu by uchylił.

Ja także apeluję, by kupować w Puńsku. Ale czasami jeżdżę na zakupy do Suwałk. Bo tam jest taniej.

Witold Liszkowski, wójt Puńska, gminy zamieszkałej głównie przez Litwinów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna