Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ranty. W samym środku wsi ruszyła hodowla kilku tysięcy świń

Paweł Tomkiewicz [email protected]
- Nie wiemy, jakie plany mają właściciele gospodarstw, ile chcą hodować tu świń i krów. Wszyscy urzędnicy rozkładają tylko ręce, że nic nie mogą. A my musimy tu żyć, z tym smrodem. Ale nie poddamy się - mówi Danuta Szostak (w środku).
- Nie wiemy, jakie plany mają właściciele gospodarstw, ile chcą hodować tu świń i krów. Wszyscy urzędnicy rozkładają tylko ręce, że nic nie mogą. A my musimy tu żyć, z tym smrodem. Ale nie poddamy się - mówi Danuta Szostak (w środku). P. Tomkiewicz
W starych chlewniach, w samym środku wsi, ruszyła hodowla kilku tysięcy świń

Dawny majątek ziemski we wsi Ranty, koło Wydmin, kupiła firma z Kobylina zajmująca się m.in. hodowlą bydła i handlem węglem. W starych chlewniach na Mazurach postanowiła rozpocząć hodowlę świń.

- Na początku września przywieźli 1,3 tys. świń. Potem były kolejne transporty. Chodzą plotki, że wkrótce może być nawet 30-40 tys. świń - mówią zdesperowani mieszkańcy.

Z kolei w pobliskiej wsi Dudka, ta sama firma prowadzi inne gospodarstwo rolne. Tam prowadzona jest hodowla krów. Z relacji mieszkańców wynika, że może tam być około 750 sztuk bydła.

Największym zmartwieniem mieszkańców obu wsi jest smród.

- Mój dom stoi zaledwie 30-40 metrów od chlewni. Jak ja mam tam żyć? Moja wnuczka ma rok. Nie pozwolę, żeby bawiła się w tym smrodzie - mówi Danuta Szostak z Rant.

- W Rantach mam sklep. Syn chce otworzyć bar. Kto tam przyjdzie? W tym smrodzie nikomu nie będzie się chciało siedzieć - mówi Mariola Wiśniewska.

I jak dodają, odkąd ruszyła hodowla świń, pojawiły się też problemy z dostawami wody. Gospodarstwo zużywało jej na tyle dużo, że w rurach zamiast czystej wody leciał żur nie nadający się do picia.

Na sąsiedztwo narzekają też mieszkańcy wsi Dudka.

- Gnojowica wylewana jest na pola tuż przy domach. Przez środek wsi jeździ ciężki sprzęt. Nie tylko ciągniki z maszynami rolniczymi, ale i ciężarówki z gospodarstwa. I to przez całą dobę. W dzień nie da się wyjść z domu, a w nocy nie można się wyspać - mówi Jan Karczewski, sołtys wsi Dudka.

Mieszkańcy wsi kilkakrotnie zapraszali przedstawicieli gospodarstwa na spotkanie. Dotychczas pojawili się tylko na jednym.

- Pełnomocnik nie miał żadnych dokumentów, tylko zapewniał, że działają zgodnie z prawem. A tak nie jest - mówi Jolanta Hanc, sołtys Rant.

- Skoro przyszedł do nas ktoś z kapitałem, niech sobie będzie. Ale niech pozwoli nam też żyć w normalnych warunkach - apelują mieszkańcy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna