Kronikarze podają, że pierwsza wojna światowa wybuchła, gdy 28 lipca 1914 roku Austro-Węgry wypowiedziały wojnę Serbii. Jeszcze wtedy mógł to być jednak lokalny konflikt, który - tak jak wiele razy wcześniej - udałoby się zażegnać, gdyby nie postępowanie mocarstw hipnotycznie prących do globalnego starcia. Ale wydarzenia potoczyły się szybciej niż Orient Express, który kursował między Paryżem a Stambułem, zaś wraz z wybuchem wojny miał zawiesić swą działalność.
Po austriackiej nocie Rosja popierająca Serbię zarządziła mobilizację.
To skłoniło keiserowskie Niemcy do przesłania ultimatum carowi, a gdy żądania pozostały bez odpowiedzi, do wypowiedzenia wojny Rosji (1 sierpnia). Francuzi nie mogli być gorsi, bo także ogłosili mobilizację, co skończyło się zresztą podobnie: Berlin i im wypowiedział wojnę (3 sierpnia). Najbardziej ociągali się Brytyjczycy, lecz gdy Niemcy weszli do Belgii, także oni włączyli się do wojny po stronie swoich sojuszników zza kanału La Manche.
Zamach w Sarajewie jak iskra na beczkę prochu
"Sopherl! Sterbe nicht! Bleibe am Leben fur unsere Kinder! (Zosiu! Nie umieraj! Żyj dla naszych dzieci!") - te, zdawałoby się, banalne słowa zakończyły 99 lat pokoju w Europie. Wypowiedział je Franciszek Ferdynand d`Este, arcyksiążę austriacki, po tym, jak on i jego małżonka Zofia księżna Hohenberg zostali trafieni z rewolweru 19-letniego gruźlika o nazwisku Princip. Arcyksiążę wybrał się w podróż do Sarajewa i 28 czerwca stawił się w bośniackiej stolicy, mimo wielu ostrzeżeń, że wizyta w czasie, gdy Serbowie obchodzili swoje święto (Vidovdan - na pamiątkę bitwy z Turkami na Kosowym Polu, notabene przegranej) może być odebrane jako prowokacja.
Podczas rajdu ulicami miasta doszło do incydentu, lecz bomba rzucona w kierunku auta książęcej pary nikomu nie uczyniła większej krzywdy. Franciszek się tym nie przejął i podróży nie przerwał.
Po obiedzie kierowca jego auta zgubił drogę i chcąc naprawić swój błąd, zawrócił, wprost do miejsca, gdzie na austriacką parę czekał Gavrilo Princip. Strzałów z jego rewolweru nie przeżyła ani Zofia, ani Ferdynand, zaś zakrwawiony samochód księcia - Graf und Stift model z 1910 roku - miał być wkrótce wystawiony w Muzeum Wojskowym w Wiedniu. Nic w tym dziwnego, bo i szło ku wojnie.
Co ciekawe, cała awantura związana z zamachem w Sarajewie nie musiała wcale skończyć się ogólnoświatową jatką. Austriacy - co zrozumiałe - skierowali do Serbii ultimatum, które spotkało się z ugodową odpowiedzią Belgradu. Serbowie nie chcieli jednak słyszeć o spełnieniu jednego z warunków: przeprowadzenia dochodzenia na miejscu przez austriackich policjantów. Wiedeń zapragnął więc ukarać krnąbrnych Słowian, lecz począł oglądać się w stronę Berlina.
Przymierza bez zobowiązań
W ówczesnej Europie wytworzyły się dwa bloki państw związanych ze sobą bardziej lub mniej luźnymi sojuszami. W skład Trójprzymierza wchodziły Niemcy, Austro-Węgry i stojące nieco z boku Włochy.
Berlin miał wspomóc militarnie Wiedeń tylko w przypadku, gdyby doszło do zbrojnej napaści na sojusznika. Po Sarajewie nie mogło jednak być o tym mowy, bo Austriaków nikt atakować nie zamierzał.
Z drugiej strony tworzącej się barykady stali członkowie Trójporozumienia, zwanego Ententą: Rosja, Francja i Wielka Brytania. I tu Paryż miał pomóc Petersburgowi, gdyby sojusznik został napadnięty.
Anglików zaś wiązała jedynie umowa z 1839 roku, która nakazywała im podtrzymywanie niepodległości Belgii. Jak więc widać, litery traktatów nie nakazywały wcale mocarstwom chwytać za karabiny.
Uzasadniając swoje działania, dyplomaci i głowy państw zaczęli natomiast nałogowo nadużywać słów "honor", "przyjaźń", "obawy".
Pojawiło się nawet tak pokraczne sformułowanie "praktyczna celowość".
Rosyjski car, wstawiając się za Serbami nie wspomniał słowem o zobowiązaniach dyplomatycznych, poruszył natomiast kwestię wspólnej "wiary", "krwi" oraz "historycznych tradycji ludów słowiańskich".
Gazety pisały o wyścigach
Co ciekawe, opinia publiczna w Europie niezbyt przejmowała się awanturą gdzieś na Bałkanach. Angielskie gazety w lipcu 1914 roku donosiły o: odsłonięciu pomnika Victora Hugo, zwycięstwie w wyścigu samolotów na trasie Londyn - Paryż - Londyn (uzyskanym w czasie 7 godzin, 13 minut i 6 sekund), 1300. rocznicy śmierci świętego Sigisberta w Szwajcarii oraz niepowodzeniu konferencji w sprawie autonomii Irlandii. Złowieszczo zabrzmiało dopiero odwołanie regat w Cowes 3 sierpnia. Tego dnia o siódmej wieczorem w Rosji wprowadzono wojskową cenzurę. "Naród musi przyjąć skromny zakres zwalnianych informacji, mając świadomość, że ta ofiara jest podyktowana wojenną koniecznością" - pisała prasa.
Łzy ambasadora
Jeszcze przed wybuchem wojny Austriakom zależało na poparciu Niemców w ich sporze z Serbią. 5 lipca w Berlinie cesarz Wilhelm III spotkał się z kanclerzem Bethmann-Holwegiem i doradcami wojskowymi keisera. Wiążące decyzje nie zapadły, choć specjaliści skłaniali się ku poglądowi, że Rosja nie będzie się mieszać do sprawy, a Serbię należy ukarać "im szybciej, tym lepiej". Bethmann w te pędy złożył więc oświadczenie austriackiemu ambasadorowi: "Wiedeń musi osądzić, co należy zrobić w celu wyjaśnienia wzajemnych stosunków między Austrią i Serbią. [Niemniej jednak], podejmując ten krok, może bezpiecznie liczyć na poparcie ze strony Niemiec dla Monarchii jako sprzymierzeńca i przyjaciela - bez względu na to, jaka zostanie podjęta decyzja". To był pierwszy krok ku wojnie - jeszcze lokalnej.
Berlin nie docenił jednak Rosjan. W odpowiedzi na pohukiwania Austriaków car rozkazał prowadzić mobilizację, roszcząc sobie prawo do troski o zagrożonych agresją prawosławnych braci na Bałkanach. Wypadki - zapewne wbrew przewidywaniom kogokolwiek - potoczyły się błyskawicznie i do 4 sierpnia mieliśmy już rasowy konflikt o globalnym zasięgu. Tego dnia, gdy Anglicy wypowiedzieli wojnę Niemcom, wściekły i rozgoryczony Bethmann wezwał do siebie brytyjskiego ambasadora i uraczył go 20-minutową tyradą (przemawiając po francusku): "Ta wojna zmieni się w światową katastrofę o nieograniczonych rozmiarach wyłącznie z powodu udziału Wielkiej Brytanii. (...) Niemcy, cesarz i rząd kochają pokój. Pan ambasador wie to równie dobrze jak ja. Przystępujemy do tej wojny z czystym sumieniem. Anglia natomiast ponosi ogromną odpowiedzialność". Ambasador rozpłakał się.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?