Do tragedii doszło w lutym zeszłego roku. Andrzej D. pił alkohol z kolegą już od rana. Wieczorem zabrakło trunku i papierosów. Dlatego mężczyźni postanowili, że pojadą toyotą dziewczyny Andrzeja na stację benzynową. Mimo że 29-letni wówczas Andrzej D. był pijany i - jak się potem okazało - bez prawa jazdy (zostało mu odebrane), wsiadł za kierownicę. Na przejściu w Zaściankach potrącił śmiertelnie 34-letnią kobietę. Zamiast udzielić pomocy, odjechał. Potem razem z kolegą i ojcem (oskarżonymi o utrudnianie śledztwa) próbował ukryć zniszczone elementy samochodu. Część porzucili w lesie, część spalili.
Policja zatrzymała D. tego samego wieczoru. Trafił do aresztu. Przyznał się do winy. W czerwcu, kiedy miał ruszyć proces, 29-latek chciał się dobrowolnie poddać karze 7 lat wiezienia i dożywotnio stracić prawo jazdy. Bliscy ofiary nie zgodzili się. Chcieli wyższej kary.
Prokurator zażądał dla Andrzeja D. kary w sumie 13 lat więzienia i 50 tysięcy złotych częściowego zadośćuczynienia. Wyrok usłyszymy za dwa tygodnie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?