MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Żal w końcu minie

Paulina Bronowicz [email protected]
– Tragiczna śmierć prezydenta na nowo rozbudziła w nas patriotyzm – ocenia psycholog Małgorzata Rytel z Łomży
– Tragiczna śmierć prezydenta na nowo rozbudziła w nas patriotyzm – ocenia psycholog Małgorzata Rytel z Łomży
Łomża. Osoby, które znamy z telewizji, są nam czasem bliższe niż rodzina. Żal po ich stracie trwa jednak krócej.

Żałobę każdy powinien przeżyć na własny sposób, pozwolić sobie na ujście emocji - opowiada psycholog Małgorzata Rytel z Łomży. - Śmierć tylu ważnych osób w państwie przeżywamy bardzo intensywnie, w poczuciu wspólnoty. To także jest potrzebne.

Musimy być razem
Łomżyniacy, podobnie jak mieszkańcy całego kraju, od soboty mają potrzebę wspólnej celebracji żałoby po śmieci prezydenta i kilkudziesięciu najważniejszych osób w państwie. Na niedzielnej mszy św. o spokój duszy tragicznie zmarłych polityków, odprawianej w kościele pw. Miłosierdzia Bożego w Łomży, modliło się tysiące mieszkańców miasta. Łomżyniacy wpisują się do ksiąg kondolencyjnych wyłożonych w najważniejszych punktach miasta, zapalają znicze przed kościołami, na Starym Rynku.
- Osoby, które znamy z pierwszych stron gazet, z telewizji, często wydają nam się psychicznie bliższe niż rzadko odwiedzana rodzina. Kiedy dotyka je tragedia, przeżywamy ją mocniej, niż np. śmierć sąsiada widzianego kilka razy w życiu - wyjaśnia Małgorzata Rytel.

Zdaniem psychologa, żałoba po stracie ważnych osób jest intensywna, ale krótsza niż w przypadku śmierci bliskiego członka rodziny.

- Wspólny jest pierwszy etap przeżywania bólu: szok i zaprzeczanie sytuacji. O ile jednak po zrozumieniu nieodwracalności śmierci, w przypadku osób nieznanych, uczymy się żyć nadal, to kiedy umrze ktoś bliski, przechodzimy do etapu tzw. "targowania się z Bogiem" - opowiada Rytel.
Słowa psycholog potwierdzają łomżyniacy, którzy przyszli zapalić pod ratuszem kolejne znicze.
- Świat toczy się dalej, a my musimy żyć. Mam nadzieję - lepiej niż przed tragedią, bo Polska nie będzie już taka sama. Mój ból powoli już mija, zostaje za to refleksja o potrzebie zmian w życiu - przyznaje Mariusz Dąbrowski, student z Łomży.

To lekcja patriotyzmu
Podobny "zryw narodowy", który połączył Polaków, miał też miejsce 75 lat temu, po śmierci Marszałka J. Piłsudskiego. Niedawno wspólnie opłakiwaliśmy Jana Pawła II. Teraz wszystkich połączyła śmierć prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego.

- Ktoś kiedyś powiedział, że Polacy to serce, nie naród. Jesteśmy emocjonalni, w chwilach wielkich uczuć zdolni do porywów serca i podejmowania decyzji pod wpływem emocji - ocenia Rytel.
W ocenie psychologów, właśnie dlatego w czasie żałoby łatwo podjąć pochopne decyzje, które mogą doprowadzić do dramatycznych sytuacji i wyborów.

- Żałobę trzeba przeżyć emocjonalnie, nie racjonalnie. W czasie żalu możemy sobie pozwolić na krzyk, płacz. Jeśli zdusimy w sobie emocje, będziemy grać twardszych, niż jesteśmy, ten gejzer w końcu wybuchnie. Skutki mogą być różne, czasem tak dramatyczne, jak ucieczka w alkohol, narkotyki czy próba samobójcza - przestrzega psycholog.

Pocieszający jest fakt, że żałoba z czasem mija. Na pogodzenie się ze stratą najbliższych potrzeba nawet ponad roku. W końcu czas leczy rany, a w pamięci pozostają tylko najlepsze wspomnienia o zmarłych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna