Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zwrócili nawet Putina

Ireneusz Sewastianowicz
Ta książka wróciła do nas po przeszło ośmiu latach – mówi Teresa Szot, suwalska bibliotekarka
Ta książka wróciła do nas po przeszło ośmiu latach – mówi Teresa Szot, suwalska bibliotekarka
Suwałki: Windykatorzy od kilkunastu miesięcy pukają do drzwi niesolidnych i "zapominalskich" czytelników.

Bez amnestii

Bez amnestii

Niesolidni czytelnicy mogli kiedyś korzystać z tradycyjnej majowej amnestii. Oddawali przetrzymywane książki i nie ponosili żadnych finansowych konsekwencji. Po raz ostatni taką szansę Miejska Biblioteka Publiczna dała dłużnikom w 2008 roku. Akcja spotkała się z niewielkim zainteresowaniem, chociaż wiadomo już było o przygotowaniach do windykacji. W tym roku żadna amnestia nie jest przewidywana. Wzrosły natomiast od stycznia kary za nieoddanie książki w terminie. Za każdy miesiąc zwłoki trzeba zapłacić 6 zł.

Miejskiej Bibliotece Publicznej udało się w ten sposób odzyskać prawie 3700 tytułów. Wcześniej nie pomagały żadne upomnienia, przez co regularnie ubożały zbiory książnicy.

- Był taki przypadek, że powieść iberoamerykańskiego autora czytelnik przetrzymywał dwadzieścia lat. Pewnie uczył się jej na pamięć - żartuje Andrzej Chuchnowski, dyrektor biblioteki.

Prawie jak komornik

Umowa z firmą windykacyjną z Sosnowca podpisana została latem 2008 roku. Na czarnej liście znalazło się do tej pory 3085 osób. Ponad połowa z nich już rozliczyła się z dawnych zobowiązań. Oddali książki i zapłacili kary za ich przetrzymywanie. Nie brakowało protestów i narzekań.

- Nasłali na nas komornika - oburzali się niektórzy z "zapominalskich". Rekordzista, który przez wiele lat nie chciał rozliczyć się z biblioteką, zapłacił 500 zł. Inni też narazili się na spore koszty.

- Rozwiązanie, rzeczywiście, wydawało się kontrowersyjne. Zastosowaliśmy je jako jedna z pierwszych bibliotek w kraju. Teraz windykacja książek jest w Polsce powszechna - twierdzi A. Chuchnowski. - Zrozumiałe też, że żadna firma nie robi tego za darmo.

Trzeba więc nie tylko oddać książkę, ale również zapłacić karę.
W początkach akcji biblioteka została zasypana prośbami o darowanie win i odstąpienie od "haraczu". Tłumaczenia były różne. Ktoś przekonywał, że ostatnie lata spędził za granicą, więc nie miał czasu i możliwości, żeby oddać książki. Inni powoływali się na swoją trudną sytuację materialną czy chorobę. Zdarzali się tacy, którzy zarzucali dyrekcji bezprawne działania.

Solidni emeryci

Z nimi bibliotekarze tradycyjnie mają najmniej problemów. Rzadko się zdarza, aby wypożyczonej książki nie oddali w terminie.
Najgorzej jest z młodymi ludźmi. Kończą szkoły, wyjeżdżają na studia i zapominają, że kiedyś byli klientami biblioteki.

Zdarzają się też pospolici oszuści. Wypożyczają drogie i atrakcyjne tytuły, a następnie próbują sprzedać je w antykwariacie.
Obecnie na czarnej liście znajduje się 1319 osób. Biblioteka upomina się o ponad 3 tys. książek.

- Pewnie wielu z nich już nie odzyskamy - mówi Chuchnowski. - Z różnych powodów. Część dłużników zapewne nie żyje, w przypadku innych nie uda się ustalić adresu, część przebywa gdzieś za granicą. Jednak i tak jesteśmy zadowoleni z wyników akcji.

Pieniądze, które przekazuje firma windykacyjna, przeznaczane są na zakup nowych tytułów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna