Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kolesiostwo w ZMK? Wiedzieli kto będzie urzędnikiem przed końcem konkursu

Andrzej Zdanowicz [email protected]
Nie liczy się wykształcenie. Liczą się znajomości.

Takie zdanie mają pracownicy Zarządu Mienia Komunalnego w Białymstoku. I trudno im nie przyznać racji. Jeszcze bowiem przed zamknięciem naboru dokumentów trafnie wskazali osoby, które wkrótce wygrały konkursy na stanowiska referentów.

Wyniki konkursu były znane od początku

Wyniki rozstrzygniętego 2 sierpnia konkursu ZMK podał niedawno na stronie internetowej. Tymczasem już 20 lipca do naszej redakcji trafił list (na zdjęciu) anonimowych pracowników ZMK, w którym były podane trzy nazwiska przyszłych referentów.

W przypadku dwóch z nich nie ma wątpliwości, że chodzi o te same osoby, które rzeczywiście wygrały konkurs. W przypadku trzeciego konkursu - na starszego referenta zajmującego się windykacją należności - autorzy listu znali jedynie nazwisko panieńskie kandydatki, która miała wygrać. Imię się zgadza. Sekretarz komisji konkursowej oraz kierownik kadr i obsługi ZMK Małgorzata Motal, nie chciała potwierdzić tego "typu", zasłaniając się ochroną danych personalnych.

12 lipca ZMK ogłosił konkurs na trzy stanowiska w dziale obciążeń i rozliczeń: referenta, starszego referenta ds. rozliczeń mediów oraz starszego referenta ds. windykacji należności.

W przypadku pierwszego z wymienionych, aby zostać zatrudnionym na pełny etat wystarczyło mieć tylko wykształcenie średnie ekonomiczne, znać się na rachunkowości i obsłudze komputera. Mile widziane było też doświadczenie w pracy w administracji publicznej. W przypadku konkursów na starszych referentów wymagane było wyższe wykształcenie. Nabór trwał do 23 lipca. Na stanowisko referenta wpłynęło 9 aplikacji, na starszych referentów - po 6.

Rekrutacja przebiegała dwuetapowo. 1 sierpnia wszyscy kandydaci pisali testy sprawdzające wiedzę z administracji i prawa. Ci, którzy otrzymali minimum 17 na 20 punktów, przechodzili do drugiego etapu, czyli rozmowy kwalifikacyjnej. Tak się jednak złożyło, iż rozmowa ta była tylko formalnością, bo testy wyłoniły tylko po jednej kandydatce na każde stanowisko - były to te same panie, które wcześniej wskazali w liście do nas pracownicy ZMK.

Dyrektor: To nie ja

Autorzy listu stwierdzili, iż dyrektor ZMK Andrzej Ostrowski ustawia konkursy pod konkretne osoby.
- To nie ja zasiadałem w komisji konkursowej i nie ja wybierałem poszczególnych kandydatów. O tym konkursie niewiele wiem, bo jego organizacją zajmowały się osoby z referatu personalnego - stwierdził dyrektor i odesłał nas do kierowniczki referatu kadr i obsługi zarządu.

- Nie wiem jak to możliwe, być może list był wynikiem frustracji pracowników, którzy sami kandydowali na te stanowiska - mówi Małgorzata Motal, kierowniczka referatu i sekretarz komisji konkursowej. - Trudno powiedzieć, skąd autorzy listu wiedzieli, kto wygra. Może wiedzieli, że akurat te osoby mają największe szanse lub po prostu mieli szczęście i wskazali odpowiednie nazwiska.

Kierowniczka przyznała, że zwyciężczynie konkursów pracowały kiedyś w ZMK. Nie skomentowała przypuszczeń, iż mogą to być znajome członków komisji. Jak się dowiedzieliśmy, w komisjach zasiadają zazwyczaj dyrektor pionu lub z-ca dyrektora ZMK - w tym przypadku był to główny księgowy, kierownik działu, do którego przyjmowany jest pracownik i kierownik działu personalnego.

Spytaliśmy, czy możliwe jest, by któryś z kandydatów miał dostęp do testów przed ich rozwiązaniem.
- Oczywiście, że to niemożliwe. Tym bardziej, że komisja jeden z testów opracowała wieczorem w przeddzień rozwiązywa-nia, a drugi tego samego dnia rano - wyjaśnia Motal. - Były to testy wielokrotnego wyboru.

Wyższe wykształcenienie jest potrzebne

Kierowniczka przyznała, że wśród kandydatów było sporo osób, którym test poszedł całkiem dobrze.
- Była na przykład pani, która kandydowała na dwa stanowiska i pisała dwa testy. W obu poszło jej całkiem nieźle, ale nie osiągnęła minimum 17 punktów - komentuje. - A szkoda, bo zapowiadała się jako bardzo ambitny i zdolny pracownik.

Wymieniona osoba kandydowała m.in. na stanowisko referenta i chociaż ma wyższe wykształcenie ekonomiczne, to w ocenie komisji konkursowej okazała się gorsza od osoby, która ukończyła policealne studium ekonomiczne.

Dlaczego jednak, w sytuacji, gdy wiele osób z wyższym wykształceniem jest bezrobotnych, ZMK wymaga od pracowników jedynie skończenia szkoły średniej? - Referent nie wykonuje aż tak trudnej i odpowiedzialnej pracy, by nie wystarczyło mu średnie wykształcenie - tłumaczy Małgorzata Motal.

Skoro tak, to dlaczego kandydat musiał wypełnić na tyle trudny test, że rozwiązała go tylko jedna na dziewięć osób? Mimo naturalnie nasuwających się wątpliwości co do przebiegu konkursu, urzędnicy nie mają sobie jednak nic do zarzucenia. - Konkurs odbył się zgodnie z procedurą - twierdzi Motal.

- Dokumentacja związana z naborem i rekrutacją jest przechowywana i udostępniana jego uczestnikom. Tylko oni mogą zobaczyć wypełnione testy. Ale nawet jeśli uznają, że konkurs został przeprowadzony nieuczciwie, to i tak od decyzji komisji konkursowej nie ma odwołania. Przebieg konkursu nie był też kontrolowany. Kontrole takie czasem przeprowadza jedynie urząd miasta, któremu ZMK podlega.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna