Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Grupa do zadań specjalnych. Policja patroluje centrum

Urszula Bisz [email protected]
Policjanci z grupy interwencyjnej są cały czas w ruchu. Przemieszczają się po białostockich ulicach, by jak najszybciej być na miejscu zdarzenia. Najwięcej pracy mają w centrum miasta, przy dyskotekach i klubach.
Policjanci z grupy interwencyjnej są cały czas w ruchu. Przemieszczają się po białostockich ulicach, by jak najszybciej być na miejscu zdarzenia. Najwięcej pracy mają w centrum miasta, przy dyskotekach i klubach. Wojciech Wojtkielewicz
Krwawa bójka rozkręcała się na dobre przed jedną z białostockich dyskotek. Agresywny tłum około 20 osób był trudny do opanowania.

Ekspresowo zapobiegła dramatowi specjalna grupa do interwencji o podwyższonym ryzyku, działająca od niedawna w białostockiej policji. To była jedna z pierwszych akcji "drużyny do zadań specjalnych", która powstała, bo w mieście było zbyt dużo bójek i rozrób wywoływanych m.in. przez pseudokibiców. My zobaczyliśmy (jako pierwsi z mediów), jak wygląda jej praca.

Uczestniczyliśmy w patrolu w nocy z piątku na sobotę. Gdy jechaliśmy w centrum Białegostoku, usłyszeliśmy w radiostacji: bójka przed "Kręgiem". Kilkadziesiąt sekund potem byliśmy na miejscu. Szarpało się kilku podchmielonych młodych mężczyzn. Policjanci otoczyli ich zwartym kołem i rozdzielili. Nie doszło do bójki, a agresorów uspokoiło wylegitymowanie.

Nie zrobili nic złego

Kolejne wezwanie było na ulicę Jurowiecką, na przystanek na przeciwko sklepu całodobowego "Prus". Stała tam grupka agresywnie zachowującej się młodzieży. Gdy nasze radiowozy podjechały do niej, młodzi mężczyźni próbowali się przedstawiać, jako wzory niewinności.

- Jak to jest, wychodzę na miasto i co tydzień jestem legitymowany - żalił się jeden z młodych.
Inny, pijany nieletni, przy którym mundurowi znaleźli gaz pieprzowy, też nie rozumiał, dlaczego się nim zainteresowali:

- Przecież dziś nic złego nie zrobiłem - tłumaczył.

Tym razem mężczyźni dopuścili się tylko wykroczeń. Gdy jednak policjanci legitymowali 7-osobową grupę i pytali, czy ktoś z niej był karany, rękę w górę podniosła blisko połowa z niej.
Nieletni i ich kolega, który nie chciał się wylegitymować, trafili na komendę, skąd po dokonaniu formalności, zostali wypuszczeni.

Kolejne przypadki interwencji specjalnej grupy, tej nocy, kończyły się na izbie wytrzeźwień.

Agresorzy działalipod wpływem

Do izby trafiły dwie dziewczyny, które atakowały koleżankę w okolicach "VIP-a", dwóch ledwo stojących na nogach szarpiących się przy ul. Legionowej, czy też uczestnicy pijackiej burdy na rogu Lipowej i Spółdzielczej.

Jednak ta noc minęła wyjątkowo spokojnie w Białymstoku, ale jak mówią policjanci ze specjalnej grupy, od początku jej istnienia, na nudę nie narzekają.

Grupa powstała na początku sierpnia w ramach Wydziału Patrolowo-Interwencyjnego Komendy Miejskiej Policji w Białymstoku. Istnieje dzięki staraniom m.in. pierwszego zastępcy podlaskiego komendanta policji podinsp. Adama Petelskiego i szefowej białostockiej policji insp. Ireny Doroszkiewicz.

W tej grupie nie maprzypadkowych osób

W ciągu dwóch i pół miesiąca grupa zatrzymała m.in. osoby uczestniczące we wspomnianej bójce przed dyskoteką. Dzięki jej działaniom zakończyło się wiele bójek przed lokalami i wewnątrz nich, gdy została wezwana przez ochroniarzy. Policyjna grupa zatrzymała także, po uprzednim siłowym wejściu do mieszkania, poszukiwanego mężczyznę, który ranił swoją ofiarę nożem, a potem zabarykadował się.
Tylko we wrześniu specjalna grupa zatrzymała kilkudziesięciu sprawców bójek, pobić i rozbojów.

- Tu nie ma przypadkowych osób. Naszą siłą jest to, że działamy w zwartej, świetnie zorganizowanej grupie - tłumaczy aspirant Piotr Siemieniuk, który jest w składzie specjalnej drużyny. - Funkcjonariusze, pracujący w zwykłych patrolach, wiedzą, jak pracuje ich partner, ale gdy przyjeżdża kilka takich patroli na miejsce, nie jest to grupa aż tak zorganizowana. Z nami jest inaczej.

Aby się dostać do kilkunastoosobowej grupy interwencyjnej szybkiej reakcji, policjanci musieli przejść egzamin wewnętrzny. Każdy z nich na co dzień ćwiczy jakąś sztukę walki. Jej elementy wprowadzane są do szkoleń, podczas których przygotowują się do unieszkodliwienia agresywnych osób. Szkoleni są non stop w ciągu tygodnia. Najważniejszą pracę wykonują w weekendy, gdy najwięcej jest niebezpiecznych zajść, takich jak bójki, pobicia, rozboje. To do takich "starć" najszybciej dojeżdżają radiowozami - oznakowanymi i nieoznakowanymi.

Od informacji do reakcji mijają dosłownie sekundy. Ale policjanci z grupy interwencyjnej są w stanie zapobiec sytuacji, gdy wydaje się, że nie obejdzie się bez rozlewu krwi. Jednak gdy już dojdzie do krwawej jatki, zakończą ją kilka minut po tym, jak pojawią się na miejscu. Są jak zorganizowana grupa komandosów. Nie rozdrabniają się na wszystkie wezwania, jakie każdego dnia otrzymują białostoccy policjanci. To specjaliści od "mokrej roboty".

Czytaj e-wydanie »

Oferty pracy z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna