To nie pierwszy pech tamtejszych stróżów porządku. Parę lat temu z policyjnego, strzeżonego parkingu złodzieje zabrali mercedesa. Dyżurny też niczego nie zauważył.
- Co z tą policją się dzieje? - pytają nasi Czytelnicy.
Andrzej Baranowski, rzecznik prasowy KWP w Białymstoku, nie chce tego komentować.
Zabrali kasę, grozili, że zabiją
Do skrzętnie ukrywanego przez policję zdarzenia doszło dwa dni temu. Około godziny 20 do sklepu monopolowego mieszczącego się w sąsiedztwie sejneńskiej komendy weszło dwóch zamaskowanych mężczyzn. Z naszych informacji wynika, że na głowach mieli jakieś torby. Grożąc ekspedientce nożem zażądali od kobiety wydania dziennego utargu. Mieli pecha, bo w kasie nie było zbyt wiele pieniędzy. Bandyci musili więc zadowolić się kwotą ok. 200 złotych.
Napastnicy zabrali pieniądze i wybiegli ze sklepu. Wcześniej ekspedientce zagrozili, że jeśli piśnie choć słowo, wrócą i ją zabiją. Mimo to kobieta, gdy tylko za bandytami zamknęły się drzwi, zaalarmowała policjantów.
- Pracujemy bardzo intensywnie, aby jak najszybciej ustalić i zatrzymać sprawców - zapewnia Ewa Bednarska, oficer prasowy sejneńskiej komendy.
A w czwartek w naszej redakcji rozdzwoniły się telefony. Czytelnicy mówili, że okradziony sklep monopolowy znajduje się tuż pod oknem dyżurnego.
- Może był tak zapracowany, że nie miał czasu patrzeć, co dzieje się na sąsiednim podwórku - ironizowali nasi rozmówcy. - Albo bał się, że jak wybiegnie na zewnątrz, to okradną komendę. I dlatego wolał nie reagować.
Sejnianie mówili też, że bezczelność bandytów nie jest czymś zaskakującym.
- Skoro można bezkarnie zabrać samochód z policyjnego parkingu, to można też okraść sklep zza płotu - dodawali.
Ukradli auto sprzed komendy
Faktycznie, od czterech lat organy ścigania poszukują osób, które ze strzeżonego i monitorowanego, znajdującego się przy sejneńskiej komendzie, parkingu zabrały mercedesa. Funkcjonariusze zauważyli auto niedaleko polsko-litewskiego przejścia. Ustalili, że zostało skradzione w Belgii, więc zabrali je na swój parking. Dwa dni później spostrzegli, że wyparowało z placu. Jak to się stało, że ktoś ukręcił kłódkę w bocznej bramie prowadzącej na parking, odpalił auto i wyjechał nim, nie wiadomo.
Odpowiedzialności karnej za tę kradzież nikt nie poniósł. Śledztwo zostało umorzone, a dyżurny policji otrzymał od swoich przełożonych naganę.
Bednarska mówi, że w sprawie napadu na sklep opinie naszych Czytelników są krzywdzące dla policjantów.
- Owszem, monopolowy znajduje się w sąsiedztwie naszej komendy, ale nie pod oknem dyżurnego - zapewnia rozmówczyni.
Sprawcom napadu grozi do 12 lat więzienia. Jeśli zostaną zatrzymani.
Inne wpadki naszej policji
Czytaj e-wydanie »Miesiąc temu na komisariacie w Wasil-kowie pojawił się napis "Dziewięć psów w jednym budynku". W środku siedział oficer dyżurny, ale niczego nie zauważył.
Na początku minionego roku, z placu manewrowego na zapleczu augustowskiej komendy , złodzieje ukradli należące do policji auto. Fiat bravo miał parę lat. Nie był oznakowany. Policja wykorzystywała go do różnych zadań. Złodzieja nie udało się ustalić, postępowanie w tej sprawie zostało umorzone.
Wpadkę mieli też łomżyńscy policjanci. Z ich garażu zginęło luksusowe, warte ok. 200 tys. zł BMW. Funkcjonariusze podejrzewali, że w aucie znajdują się narkotyki. Nim to potwierdzili, ktoś dostał się na dozorowany i minitorowany teren, uruchomił samochód i go ukradł. Chociaż od tego czasu mija dziesięć lat, sprawcy nie zatrzymano.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?