Oskarżeni to 22- i 32-letni mieszkaniec gminy Michałowo. Są szwagrami. Młodszy twierdzi, że to mąż siostry namawiał go do podpaleń.
- Wydzwaniał do mnie, namawiał. Nie chciałem tego zrobić, ale groził, że mnie pobije. Był wcześniej karany. Bywa agresywny. Czułem się zagrożony. W końcu się zgodziłem. Dostawałem informacje, kiedy i co mam podpalić - wyjaśniał we wtorek w sądzie oskarżony 22-latek.
Prokuratura zarzuciła mu trzy podpalenia: altany na terenie ogródków działkowych w miejscowości Osiedle Bondary w nocy z 14 na 15 września 2018 r. (straty wyniosły 15 tys. zł) oraz dwa potwierdzone przez niego czyny z wiosny 2020 r. Podpalenie budynku gospodarczego we wsi Bondary z 4 maja (straty 23 tys. zł) oraz zdarzenie w Rybakach z 13 maja. Spłonęła tam stodoła, przylegający do niej warsztat maszyny rolnicze, a także obora, w której znajdowało się 28 owiec. Akcja trwała około 4 godzin, a straty oszacowano ostatecznie na ponad 111 tys. zł. Śledczy uznali, że było to zdarzenie zagrażające życiu lub zdrowiu oraz mieniu w wielkich rozmiarach. 22-latkowi grozi nawet 10 lat więzienia.
Został zatrzymany już dzień po pożarze z 13 maja 2020 r. Policjanci kryminalni od razu podejrzewali podpalenie i dość szybko natrafili na trop sprawców. Ujęli obu druhów z jednej z jednostek OSP działającej na terenie gminy Michałowo. Mężczyźni prawie 6 miesięcy spędzili w tymczasowym areszcie. W procesie, który 25 maja ruszył przed Sądem Rejonowym w Białymstoku, odpowiadają z wolnej stopy.
32-latek jest oskarżony o dokonanie wspólnie ze szwagrem podłożenia ognia w altance oraz o podżeganie do dwóch pozostałych podpaleń. Jemu grozi za zniszczenie mienia 5 lat pozbawienia wolności.
Podobnie, jak młodszy oskarżony, zaprzeczał, że podłożył ogień w altance na Osiedlu Bondary.
- To znaczy próbowaliśmy podpalić narożnik zapalniczką, ale ogień się nie rozprzestrzenił, więc poszliśmy do domu. To się paliło 5 godzin później - wyjaśniał.
Co do zarzutów podżegania do podpaleń, w toku śledztwa 32-latek zmieniał swoje stanowisko, a przed sądem formalnie nie przyznał się do winy. Jego wyjaśnienia nieco jednak temu przeczą.
- Dzwoniłem tylko, żeby zrobić jakąś akcję. Mieliśmy dobry kontakt. Nigdy nie zrobiłbym mu krzywdy, nigdy go straszyłem. W tym momencie kłamie. Nie wiem, dlaczego - powiedział oskarżony.
Zobacz także: Podpalenie mieszkania racą na trasie Marszu Niepodległości. Jest akt oskarżenia przeciwko białostoczaninowi
Deklarację o przyjęcie na członka OSP złożył w lutym 2018 r.
- Zostałem strażakiem, bo czułem takie powołanie. Chciałem pomagać społecznie - tłumaczył druh tuż po zatrzymaniu.
Z relacji młodszego z oskarżonych wynika, że dzięki podpaleniom chciał zarobić. Strażacy-ochotnicy otrzymują bowiem kwotę 21,50 zł za godzinę udziału w akcji ratowniczej. Do dziś żaden z oskarżonych nie ma żadnej stałej pracy.
32-latek utrzymuje, że nawet nie wie dokładnie, ile wynosi stawka, a podpalenia miały być po to, aby "coś się działo".
- Kiedy zapytałem, czy zrobi jakąś akcję, odpowiedział: "dobra, już idę". Nie musiałem mu mówić, gdzie ma iść, o której godzinie, w jakim sposób, czy że ma spalić stodołę. Bardziej chodziło mi o to, żeby on podpalił gdzieś trawę, żeby była gdzieś jakaś akcja gaśnicza, żeby strażacy mogli gdzieś wyjechać. Takie akcje dają mi satysfakcję. Chodzi o to, żeby być na miejscu i gasić pożar - wynika z protokołów wcześniejszych przesłuchań 32-latka.
Po odebraniu wyjaśnień od oskarżonych, sąd przerwał rozprawę do 30 czerwca, kiedy to wezwie pierwszych świadków.
Zakaz krzyży w warszawskim urzędzie. Trzaskowski wydał rozporządzenie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?