Oskarżeni znali ofiarę. 11 września 2021 r. spożywali wspólnie alkohol. Po tym mieli odwieźć 38-latka do domu. W czasie drogi doszło między nimi do kłótni. Napastnicy pięściami i nogami zadawali pokrzywdzonemu ciosy w głowę, szyję i klatkę piersiową. Ciało porzuconego, brutalnie pobitego 38-latka znaleziono przy trasie Szeszki-Cimochy (pow. olecki). Mężczyzna miał m.in. złamaną chrząstkę tarczowatą krtani, złamane kości twarzoczaszki, obrzęk mózgu. Zmarł po trzech dniach w Szpitalu Wojskowym w Ełku.
Czytaj też:
Zatrzymani (nadal przebywają w areszcie) Krzysztof D. i Adrian R. usłyszeli zarzut zabójstwa z zamiarem ewentualnym. Sprawa trafiła początkowo do Sądu Okręgowego w Suwałkach. Ten parę miesięcy temu nieprawomocnie skazał obu mężczyzn i wymierzył im kary po 14 lat więzienia. Orzekł też o solidarnej wypłacie 80 tys. zł tytułem częściowego zadośćuczynienia na rzecz bliskich ofiary.
Z takim rozstrzygnięciem nie zgodziła się obrona, która wniosła apelacje. We wtorek (31.01) ruszył proces odwoławczy.
Oskarżony: gdybyśmy chcieli Darka skrzywdzić, nie zrobilibyśmy tego na środku drogi
Adwokaci obu oskarżonych wnoszą o zmianę kwalifikacji prawnej czynu na pobicie ze skutkiem śmiertelnym, a co za tym idzie łagodniejszych sankcji pozbawienia wolności oraz niższego zadośćuczynienia. Wniosek alternatywny to uchylenie wyroku i cofnięcie sprawy do ponownego rozpoznania przez sąd pierwszej instancji.
- Ani ja, ani Adrian nie chcieliśmy skrzywdzić Darka. Nie planowaliśmy jego pobicia, a tym bardziej zabójstwa. Gdybyśmy chcieli, nie zrobilibyśmy tego na środku drogi. Mieliśmy możliwość wywieźć go w ustronne miejsce, bez świadków, bez możliwości znalezienia. W samochodzie mogliśmy z nim zrobić wszystko - wyjaśniał w Sądzie Apelacyjnym w Białymstoku Krzysztof D.
Dodał, że wszystko stało się nagle, spontanicznie, a on i współoskarżony byli odurzeni alkoholem. - Żałuję tego, co się stało, ale nie zwrócę człowiekowi życia.
Prokurator wnosi o oddalenie apelacji i utrzymanie kary 14 lat więzienia
Adwokaci podkreślali, że nieuzasadnione jest twierdzenie sądu pierwszej instancji, jakoby oskarżeni uciekli nie udzielając pokrzywdzonemu pomocy. Udali się bowiem do znajomego, a potem wrócili na miejsce zdarzenia. Była tam już wtedy policja i świadkowie. W tę wersję wydarzeń nie wierzy prokurator.
- Pojechali tam ze zwykłej ciekawości. Nie zadzwonili po karetkę pogotowia, nie podjęli żadnych czynności ratunkowych - mówił prokurator Piotr Bilewicz. - Silne uderzenia w okolice głowy, klatki piersiowej i szyi sprawiły, że doszło do zatrzymania dotlenienia mózgu. Sposób działania oskarżonych był bardzo bestialski i świadczy o zamiarze. Pokrzywdzony nie miał żadnych szans ze sprawcami.
Wnosił o oddalenie apelacji obrońców. Orzeczone kary nie uważa za rażąco surowe, a wręcz łagodne biorąc pod uwagę - w jego ocenie - przebieg zdarzenia oraz uprzednią karalność 30- i 38-latka.
Zobacz także:
Z uwagi na zawiłość sprawy, sąd odwoławczy odroczył wydanie wyroku do 9 lutego.
Niedzielne uroczystości odpustowe ku czci św. Wojciecha w Gnieźnie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Dzieje się w Polsce i na świecie – czytaj na i.pl
- Oddano hołd ofiarom Zbrodni Katyńskiej. Złożono wieniec na grobie Kazimierza Sabbata
- Szef MSZ: Albo Rosja zostanie pokonana, albo będzie stała u naszych granic
- Lecisz do Londynu? Uważaj. Na słynnym lotnisku rozpoczynają się strajki
- Niedziela była wspaniała. A jaki będzie poniedziałek? Sprawdź prognozę pogody